Muszą oddać rządowi milion złotych
Pieniądze pochodzą z ministerstwa kultury. Miały być przeznaczone na ratowanie murów zamku Lenno, najstarszego takiego murowanego obiektu w Polsce. Jednak nie udało się przeprowadzić prac w terminie. Prace trzeba było wykonać i rozliczyć do 15 grudnia. Burmistrz Wlenia Bogdan Mościcki uznał, że to niemożliwe, dlatego oddaje pieniądze. Po cichu liczy, że ministerstwo zgodzi się na przedłużenie terminu np. do połowy przyszłego roku. Szanse są jednak niewielkie z powodu zasad rządzących budżetem państwa. Sęk w tym, że minister kultury dał te pieniądze niedawno - 4 października. Tymczasem do zamku nie prowadzi żadna droga, obiekt stoi w rezerwacie przyrody, w dodatku trzeba tam stawiać ściany oporowe i odbudowywać kilkumetrowe kamienne mury. Wleń miał za mało czasu na takie roboty.
Burmistrz Mościcki bezradnie rozkłada ręce. - Zgodnie z prawem nie da się tych prac wykonać w tym terminie, bo trzeba np. ogłosić przetarg – narzeka.
- Przysyłanie pieniędzy na tego typu prace w ostatnim kwartale roku to nieporozumienie - uważa prezes Euroregionu Nysa Piotr Roman. Jego zdaniem, cała ta historia stawia burmistrza Wlenia w nieciekawej sytuacji. - Zostanie uznany za nieudacznika, który nie potrafił nawet wykorzystać darowanego miliona - dodaje Roman.
Jeleniogórski poseł Marcin Zawiła, który zabiegał o pieniądze na ratowanie zamku mówi, że będzie teraz starał się o przedłużenie terminu ich wykorzystania na przyszły rok. Wtedy wleński zamek, jeden z najcenniejszych w Polsce, ma szansę na uratowanie. Problem w tym, że kolejna zima może zupełnie zniszczyć podkopane przez archeologów mury historycznej warowni, zawalone na odcinku kilku metrów.
PRW