Jeleniogórski Jazzgot Dzień Drugi

Za nami drugi dzień jeleniogórskiego "Krokus Jazz Festiwal" i występ fantastycznego trio w składzie: nowojorski perkusista Brian Melvin, "najbardziej melodyjny polski saksofonista", klarnecista Wojciech Staroniewicz oraz kontrabasista i gitarzysta Piotr Lemańczyk.
Koncert, rozpoczęty z półgodzinnym opóźnieniem, nie zgromadził tak licznej publiczności, jak wczorajszy popis Walk..., lecz emitowany na żywo dla rozgłośni London Jazz, wypadł bardzo żywiołowo, ponieważ instrumentalne spory prowadzone na scenie przez muzyków spontanicznie nagradzane były gromkimi brawami słuchaczy. To właśnie dzięki entuzjazmowi wrażliwych na urok jazzu jeleniogórzan koncert miał swoją atmosferę, ponieważ ogromnym niedopatrzeniem organizatora było niewłaściwe oświetlenie, pozbawione niemal zupełnie nastrojowej czerwieni czy melancholijnego błękitu, które doskonale wydobyłyby smaczek utworów takich, jak hinduska ballada wygrana przez Melvina na małych bębenkach. Artysta ten (uprawiający od lat Tai Chi) oryginalny zarówno w swojej muzyce, jak i sposobie bycia na scenie JCK wystąpił w niezobowiązującym szarym dresie oraz boso. Ballada była jednocześnie jego występem solowym, w którym wyłonił się zza ściany bębnów i talerzy, aby usiąść na środku sceny w strumieniu jasnego światła. Zagrany utwór mimo, że ascetyczny w ilości środków artystycznego wyrazu zrobił na mnie ogromne wrażenie niemal mistycznym klimatem. Podobny, choć bardziej żywiołowy charakter miał skomponowany również przez tego artystę kawałek "Pray for Michael" dedykowany walczącemu z chorobą muzykowi Michaelowi Brackerowi. Mimo, że autorem muzyki jest perkusista, na pierwszy plan wysunięte zostały partie grane przez Staroniewicza na saksofonie sopranowym. Subtelne dźwięki perkusji i zharmonizowane z nimi improwizacje kontrabasowe tworzyły delikatny i nastrojowy podkład dla klarnetowych modlitw. Można było odnieść wrażenie, że Staroniewicz wadzi się z Bogiem, spiera o szansę dla Brackera... Oprócz utworów refleksyjnych zaprezentowane zostały gorące improwizacje, nadające się bardziej do tanecznego szaleństwa, niż spokojnego słuchania, które niemal co chwila okraszane były szalonymi brawami. Ten fantastyczny koncert chcieli wykonawcy zakończyć po 45 minutach, nie pozwoliła na to jednak zachwycona publiczność, wypraszając głośnymi oklaskami podwójny bis, który zmęczeni koncertem w Sopocie (granym dzień wcześniej) muzycy wykonali. I, paradoksalnie, to koniec koncertu pokazał klasę i pasje jazzową bandu, ponieważ radosne, niemal zwariowane improwizacje były rodzajem zabawy i twórczej rywalizacji, w której zmierzył się kontrabas Lemańczyka i perkusja Melvina. Zakończeniem było zwycięstwo perkusji i uznanie tego triumfu wystukaniem przez kontrabasistę rytmu na swoim instrumencie.
Tak zakończył się wczorajszy, drugi dzień imprezy. Dziś o godzinie 18.00 nastąpi finał, którym będzie wręczenie statuetki Złotego Krokusa dla zwycięzcy konkursu. Uhonorowaniem festiwalu jest występ grup Henryk Miśkiewicz Full Drive (godz. 19.00 wstęp 20 zł) oraz Tomek Mucha Collective o godz.21.00 w klubie "Kwadrat", w którym również odbędzie się nocne Jam Session (wstęp wolny).

Majka Nowak
foto: Michał Śliwa