Bezpańskie, górskie szlaki
W Karkonoszach i Górach Izerskich robi się coraz gęściej. Budowa nowych hoteli, pensjonatów i wyciągów coraz częściej wymusza zmianę przebiegu tradycyjnych szlaków turystycznych. Niektóre z nich wytyczono jeszcze w XIX stuleciu, gdy gwałtownie zaczęła rozwiać się turystyka górska.
- Dzieje się tak, bo szlaki w Polsce nie są z żaden sposób prawnie chronione - ubolewa Andrzej Mateusiak, prezes Oddziału PTTK Sudety Zachodnie w Jeleniej Górze.
Właściciel gruntu ma prawo zagrodzić szlak i nawet nie musi o tym nikogo informować. Najczęściej odkrywają to turyści, gdy nagle na trasie ich wędrówki pojawia się jakaś przeszkoda.
- W takim przypadku korygujemy przebieg szlaków, wyznaczamy obejścia. Staramy się, by nie biegły po gruntach prywatnych. Bo zdarzało się, że właściciel najpierw się zgadzał na przejście przez jego teren, a po jakimś czasie zmieniał zdanie - tłumaczy Andrzej Mateusiak. Korekty były konieczne między innymi w Wojkowie koło Kowar. Tam właściciel stadniny koni, gdy kupił ziemię, przegrodził płotem główny szlak sudecki.
Bez obejścia nie można byłoby też dotrzeć niebieskim szlakiem na Bobrowe Skały w rejonie Piechowic. Prywatnemu właścicielowi sprzedano działki razem z drogą, po której od lat biegła trasa dla turystów.
W Górach Izerskich górna stacja kolei linowej na Stóg Izerski także stanęła na dawnym szlaku turystycznym. Po konsultacji z nadleśnictwem udało się wytyczyć obejście.
PTTK zaniepokoiły ostatnio plany budowy mikrostacji narciarskiej w Białym Jarze w Karpaczu.
- To bardzo ważny węzeł karkonoskich szlaków, który bez względu na powstające tam inwestycje powinien być zachowany - przekonuje Mateusiak.
Zwykle turyści rozpoczynają tu pieszą wędrówkę w kierunku Śnieżki. W tym miejscu krzyżują się też trasy prowadzące między innymi do kościółka Wang oraz schronisk: Nad Łomniczką, Strzechy Akademickiej i Samotni.
Grunty leśne w rejonie Białego Jaru niedawno decyzją Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu zostały wyłączone z użytkowania przemysłowego. Teren pozostanie jednak w zasobach Skarbu Państwa. Właściciel mikrostacji narciarskiej będzie go dzierżawił.
Według Jerzego Majdana, szefa Nadleśnictwa Śnieżka, węzeł szlaków turystycznych w rejonie Białego Jaru nie jest zagrożony.
- W umowie dzierżawy znajdzie się zapis o zachowaniu drogi, by w okresie letnim mogły tam wjeżdżać samochody z drewnem. Więc miejsca na szlak turystyczny wystarczy - uspokaja nadleśniczy. Jednak zdaniem prezesa Mateusiaka sytuacja prawna szlaków i ich znakowania wymaga regulacji.
W tej chwili przewodnicy opiekują się nimi zwyczajowo. Dawniej przepisy przygotowywane przez Urząd Kultury Fizycznej i Turystyki przyznawały PTTK uprawnienia do wyznaczania i utrzymywania szlaków. W obowiązującym obecnie rządowym rozporządzeniu o bezpieczeństwie w górach zupełnie o tym zapomniano. Precyzuje ono jedynie wzór oznakowania, ale kto ma o to zadbać już nie wspomina.
Choć PTTK brakuje w tym zakresie prawnego umocowania, budżet państwa co roku przyznaje organizacji pieniądze na konserwację znaków w całej Polsce.
- Rocznie w Sudetach Zachodnich potrzebujemy na ten cel ok. 30 tysięcy złotych. A dostajemy zwykle trzy razy mniej - mówi Mateusiak. W rezultacie konserwuje się te najbardziej uczęszczane trasy - głównie w górach. Na mniej popularnych nieodświeżane oznakowanie stopniowo znika.
Nieuregulowanym statusem szlaków turystycznych zainteresowaliśmy jeleniogórskiego posła Marcina Zawiłę. Obiecał złożyć zapytanie do sejmowego Biura Studiów i Ekspertyz, które przygotuje raport w tej sprawie.
POLSKA Gazeta Wrocławska
 Tomasz Żukiewicz
 Leszek Wrotniewski
 Konrad Rydzewski
 Rafał Piotr Szymański
 Kazimierz Piotrowski
 Hubert Papaj
 Wojciech Leszczyk
 Maciej Lercher
 Paweł Kucharski
 Oliwer Kubicki
 Jacek Jakubiec
 Paweł Gluza
 Wojciech Chadży