Karpacz odrzuca styl podhalański

Radni z Karpacza sprzeciwiają się budowie w mieście kolejnych obiektów w stylu zakopiańskim. Powstały już dwie takie restauracje, ale jedną z nich nadzór budowlany nakazał rozebrać.
- O ile pierwszy obiekt sam w sobie prezentuje się nie najgorzej, to już drugi jest zlepkiem drewna i szkła. Oba pasują do ciągu zabudowy wzdłuż głównej ulicy miasta jak pięść do nosa - denerwuje się Lucjan Szpila, przewodniczący rady miejskiej w Karpaczu.
Pośród szeregu murowanych obiektów nagle wyrasta drewniana chata. Dwieście metrów dalej podobny obiekt pojawia się po drugiej stronie ulicy. Oba wzorowane na budowlach wprost z Zakopanego. W Karpaczu do tej pory stawiano jedynie obiekty nawiązujące stylem do zabudowy sudeckiej lub ewentualnie tyrolskiej.

- Taka zabudowa dominuje w Karkonoszach. Wprowadzanie elementów czy też całych obiektów w innym stylu musi być przemyślane - uważa etnograf Henryk Dumin z Jeleniej Góry.
Nawet miejscowej młodzieży się to nie podoba, bo wspólnie napisali wypracowanie pt. "Karpacz jeszcze śląski, czy już zakopiański".
- Zamierzam opublikować je w miejskim biuletynie razem z komunikatem, że rada miejska nie może zakazać budowy podobnych obiektów. Nie mamy takich możliwości prawnych - informuje Lucjan Szpila.
Pierwsza restauracja stoi od ponad roku, druga od dwóch miesięcy. Po tym, jak ta druga została wybudowana niezgodnie z przepisami, nadzór budowlany nakazał ją rozebrać.
- I bardzo dobrze, bo serce mnie boli, jak patrzę na te obiekty. Również turyści czują niesmak. Nie dopuścimy do powstania podobnych w przyszłości - deklaruje burmistrz Bogdan Malinowski.
Nie będzie to jednak łatwe, bo pozwolenia na budowę wydają starostwa. Urzędnicy nie mogą narzucić rodzaju zabudowy, jeśli nie nakazuje tego plan zagospodarowania gminy. W planie Karpacza nie ma jednak mowy o stylu zabudowy.
- Przeważnie namawiamy inwestorów, aby dopasowywali swoje budowle do już istniejącego otoczenia, gdyż nie powinno się mieszać stylów. Nie zawsze przynosi to skutek - ubolewa Marek Kosa, naczelnik wydziału budownictwa.
Elementy zakopiańskie wkradają się do Karpacza również... na czterech kopytach i kołach. To mniej lub bardziej stylowe podhalańskie bryczki, zaprzężone w konie, które wożą turystów po mieście. Przejeżdżając przez centrum niszczą ciężkimi podkowami nawierzchnię. - Już wysłałem pismo do zarządu dróg, aby wprowadzono zakaz poruszania się bryczek po głównej ulicy miasta. Zamierzamy zrobić tam ciąg spacerowy - mówi Bogdan Malinowski i deklaruje, że nie pozwoli na zrobienie z Karpacza miasta, w którym bez ładu będą mieszały się różne kultury i style.

Źródło: Polska Gazeta Wrocławska