Kłopoty z budową kolei linowej na Świąteczny Kamień

Austriacy inwestujący w rozwój narciarskich tras i wyciągów pod Szrenicą czują się oszukani. Chcą odstąpić od planów budowy nowego wyciągu na Świąteczny Kamień, choć firma zabiegała o to od lat.
Zrobiono nas w jajo - oburza się Jan Dębkowski, dyrektor techniczny spółki Sudety Lift. - Oddaliśmy 23 hektary gruntu w rejonie Łabskiego Szczytu, w zamian dostając 11 hektarów na zboczu Szrenicy, dodatkowo park narodowy i nadleśnictwo żąda wielomilionowych opłat za zmianę kategorii użytkowania gruntu.
Spółka wyliczyła, że w sumie za przekształcenie terenów leśnych w trasy narciarskie musiałaby zapłacić dodatkowo 7,5 mln zł.
- Próbuje się nas obciążyć opłatami, których nie ponieślibyśmy inwestując w rejonie Łabskiego Szczytu - dodaje Jan Dębkowski.
Tam spółka zapłaciłaby jedynie za wycinkę drzew, a nie dodatkowo za przekwalifikowanie gruntów.
Na rezygnacji z budowy wyciągów w rejonie Łabskiego Szczytu zależało przyrodnikom, którzy uznali ten obszar za szczególnie cenny ze względów ekologicznych. Spółka ustąpiła i zgodziła się na wymianę, choć ma umowę, w której w 1993 roku urzędnicy zgodzili się na narciarskie wykorzystanie Łabskiego Szczytu.
- Potraktowano nas jak zupełnie nowego inwestora, tak jakby nie było zamiany gruntów. Według nas w tej sprawie robi się wszystko, by nowy wyciąg nie powstał - mówi Jan Dębkowski.
Jego zdaniem te dodatkowe opłaty mogą uczynić budowę kolejki na Świąteczny Kamień przedsięwzięciem nieopłacalnym i spółka może się z niej wycofać.
Andrzej Raj, dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego jest zdziwiony reakcją inwestora.
- Przekwalifikowanie gruntów leśnych wymaga opłat, jeśli znajdują się na terenach chronionych wzrastają one o 50 proc. Takie koszty ponoszą wszystkie stacje narciarskie, które powstają - tłumaczy Raj.
Według niego ustawy: o ochronie przyrody i o ochronie gruntów rolnych i leśnych wiążą mu ręce. Nie przewidziało w nich tak specyficznej sytuacji jak zamiana terenów.
Jego zdaniem już w 1993 roku, gdy podpisywano umowę na narciarskie wykorzystanie Łabskiego Szczytu, spółkę zwolniono z opłat za przekwalifikowanie gruntów stosując niewłaściwe przepisy.
Burmistrz Szklarskiej Poręby Arkadiusz Wichniak wie o sporze w sprawie opłat. Jego zdaniem możliwy jest jeszcze kompromis, w warunkach istniejącego prawa. Samorząd Szklarskiej Poręby prowadzi rozmowy z nadleśnictwem i KPN w sprawie wysokości opłat.

Spór o nowy wyciąg w Szklarskiej Porębie ma długą historię.
By zmusić Karkonoski Park Narodowy do ustępstw, mieszkańcy blokowali nawet główną ulicę miasta, prowadzącą do przejścia granicznego w Jakuszycach. Uniemożliwić budowę próbowali też Czesi. Przekonywali, że wyciąg na Świąteczny Kamień może niekorzystnie wpływać na strefy ścisłej ochrony przyrody po ich stronie Karkonoszy. Twierdzili także, że sztuczny śnieg różni się składem chemicznym od naturalnego i dlatego zasypanie nim rejonu Szrenicy może mieć ujemny wpływ na ekosystem.

W Kowarach także chcą budować wyciągi. Na 59 ha gruntów na zboczach gór Sulica i Czoło ma powstać 8-osobowa kolejka gondolowa, 6-osobowy wyciąg krzesełkowy oraz sześć mniejszych wyciągów orczykowych. Dwie najdłuższe trasy zjazdowe będą miały 1800 metrów długości. Powstanie też rynna snowbordowa i system sztucznego naśnieżania. Inwestycje ma realizować spółka złożona z prywatnych udziałowców i gminy.

Planowana kolej ma wwozić narciarzy na Świąteczny Kamień. Inwestycja jest niezbędna. Bez niej nie da się rozładować długich ogonków oczekujących na wjazd u stóp Szrenicy. Wieloosobowe krzesełka wyciągu o długości 2400 metrów mogą wwozić około 1400 osób w ciągu godziny. Szacowany koszt inwestycji to ok. 60 mln zł.

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska