Dolnoślązacy nie płacą mandatów...
Ponad 49 tysięcy mandatów trafiło w ubiegłym roku do kosza. Wszystko przez to, że urzędnicy nie poradzili sobie z odzyskaniem pieniędzy od ukaranych przez policję Dolnoślązaków. Przepadło prawie 5,4 miliona złotych
Aż siedemdziesiąt osiem mandatów uzbierał na swoim koncie dolnośląski rekordzista. I ani myśli płacić. Dobrze wie, że jeśli uda mu się przez trzy lata zwodzić urzędników, kara przepadnie. Takich ludzi jest więcej. Czterech innych Dolnoślązaków ma już ponad 65 mandatów. A blisko 9 tysięcy - więcej niż pięć.
Policja i inne służby wymierzają kary, ale nie zajmują się ich egzekucją. Wypełnione bloczki trafiają do urzędów wojewódzkich, a te - wspólnie z urzędami skarbowymi - mają za zadanie wymuszenie zapłaty.
Praktyka pokazuje, że radzą sobie z tym fatalnie. A dług sprawców wykroczeń nie jest wieczny. Jeśli urzędnikom nie uda się wyegzekwować go w ciągu trzydziestu sześciu miesięcy, kara przepada, a mandat ląduje w niszczarce dokumentów.
Przepadły miliony
Tylko w ubiegłym roku na Dolnym Śląsku przedawniło się ponad 49 tysięcy mandatów, a urzędnikom przeszło koło nosa blisko 5,4 mln zł. Prawie dwa razy więcej niż w Małopolsce, na Pomorzu czy Lubelszczyźnie. To i tak lepszy wynik niż w 2005 r. Wtedy urzędnicy nie poradzili sobie z egzekucją siedmiu mln zł za blisko 60 tysięcy mandatów.
Za kiepskie efekty urzędników zganiła Najwyższa Izba Kontroli. Do wojewody Krzysztofa Grzelczyka inspektorzy wysłali pismo, w którym domagają się podjęcia działań, które doprowadzą do poprawy wydajności w egzekwowaniu kar.
Jak wojewoda zamierza to zrobić? Agnieszka Majcher, jego rzeczniczka, tłumaczy, że jej szef zrobić może niewiele, bo gdy pieniądze nie trafiają na konto w terminie, Urząd Wojewódzki natychmiast informuje o tym urzędy skarbowe. I to one mają zająć się egzekucją.
Dłużnik bez adresu
- Bardzo dużo mandatów to na przykład kary za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. Szczególnie wiele dostajemy ich z Wałbrzycha. W większości są praktycznie nie do ściągnięcia - mówi tymczasem Katarzyna Matysiak, rzecznik Izby Skarbowej we Wrocławiu. - Mnóstwo ukaranych osób to ludzie bez stałego miejsca zamieszkania i zameldowania - tłumaczy.
I dodaje, że trudno wyegzekwować zapłatę nie tylko od bezdomnych, ale i osób, które nie mają żadnego majątku czy bezrobotnych. Wśród dłużników są też więźniowie.
- W takich przypadkach prawo jest bezsilne, a sprawy zostają umorzone - przyznaje Matysiak. Mówi też, że trudno ściągnąć pieniądze od Polaków, którzy wyjechali do Irlandii. Nie mamy jeszcze z tym krajem umowy dotyczącej ściągania mandatów.
W jaki sposób urzędy skarbowe walczą o pieniądze? Najprostszy sposób to wizyta poborcy w mieszkaniu dłużnika. Jeśli nie poskutkuje, pozostaje egzekucja z wynagrodzenia za pracę, nadpłat podatku albo z konta bankowego.
Przedawnione mandaty na Dolnym Śląsku
2006 rok - 49627 mandatów na kwotę 5,4 mln złotych
2005 rok - 59249 mandatów na kwotę 7,4 mln złotych
(dane: Najwyższa Izba Kontroli)
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Tomasz Żukiewicz
Leszek Wrotniewski
Konrad Rydzewski
Rafał Piotr Szymański
Kazimierz Piotrowski
Hubert Papaj
Wojciech Leszczyk
Maciej Lercher
Paweł Kucharski
Oliwer Kubicki
Jacek Jakubiec
Paweł Gluza
Wojciech Chadży