Mieszkańcy alarmują: rzeka Bóbr umiera

Rzeka Bóbr umiera - alarmują mieszkający nad nią ludzie. Poniżej zbiornika Pilchowickiego płynie zielona i śmierdząca woda. To skutek zakwitu i rozkładu glonów w samym zbiorniku.

Wysokie temperatury, brak opadów, oraz dopływ ścieków do Bobry powoduje, że zbiorniki zaporowe Modre, Wrzeszczyński i Pilchowicki zamieniły się w wielkie oczyszczalnie ścieków, w których glony szybko się rozwijają i przez braku tlenu zaczną niedługo zamierać, co może doprowadzić do klęski ekologicznej.

"Dwa miesiące temu ta rzeka była piękna, górska. Mniej więcej od sześciu tygodni zamieniła się w taką zupę ogórkową. Jej kolor i zapach nie przypomina już górskiej rzeki. Nie wygląda to dobrze" - mówi Igor Glinda z Pilchowic.
Mieszkańcy boją się, że rzeka stanie się toksyczna

Jeszcze w wakacje burmistrz Wlenia, Artur Zych, chce zorganizować spotkanie użytkowników wody i zbiornika, by przedyskutować możliwości poprawy sytuacji. Sam też ma pomysł - postuluje zamontowanie w Pilchowicach pomp natleniających wodę.

"Myślę, że gdybyśmy umieścili na jeziorze Pilchowickim trzy wysokowydajne pompy, które by były zasilane energią słoneczną, które by mieszały wodę i wyrzucały ją w powietrze, to mogłoby znacząco poprawić sytuację, bo natlenienie tej wody może być ratunkiem dla zbiornika" - wyjaśnia Radiu Wrocław.

Andrzej Raj z Państwowej Rady Gospodarki Wodnej mówi z kolei, że konieczne jest naprawianie sytuacji od źródeł rzek, m.in. zatrzymanie wypływu ścieków. Mieszkańcy apelują o jak najszybsze podjęcie działań. Twierdzą, że jeśli dojdzie do zamierania w nim glonów, to w wodzie będzie ubywać tlenu i stanie się ona toksyczna.

prw.pl