Robert Obaz: Jestem otwarty, żeby powalczyć o prezydenturę Jeleniej Góry
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław był poseł Nowej Lewicy Robert Obaz.
Zaczynamy od renty wdowiej. Lewica zebrała ponad 200 tysięcy podpisów obywateli pod projektem tej ustawy, czyli praktycznie dwa razy więcej niż minimum, które jest niezbędne do tego, żeby taki projekt trafił pod obrady Sejmu. Co dalej? Czy wierzy pan po pierwsze, że ten projekt trafi pod obrady Sejmu, a po drugie, że ustawa wejdzie w życie?
Musi trafić, ponieważ jest to projekt obywatelski. W ciągu trzech miesięcy musi trafić na pierwsze czytanie na sali sejmowej, więc spodziewamy się, że na lipcowym posiedzeniu projekt będzie procedowany. To jest rzecz pierwsza. Czy będzie procedowany? Gdzieś chodzą takie ploteczki i plotki w Sejmie, że Prawo i Sprawiedliwość też przygotowało swój projekt i myślę, że te dwa projekty będą procedowane i bez względu na to, kto będzie ojcem sukcesu, ważne, żeby ci, którzy zostają sami, mieli także te renty czy emerytury.
Czyli ostatecznie rozumiem, że z waszej perspektywy nieważne czyimi rękami będzie to klepnięte? Ważne, żeby ta renta wdowie weszła w życie.
Tak, to jest najważniejsze, żeby pomóc Polkom i Polakom, żeby te osoby, które zostają same, ich sytuacja jest naprawdę ciężka. Pewnie każdy z nas ma takie doświadczenia i pomaga osobom, które zostają właśnie sami, ponieważ te uposażenia, emerytury, no niestety nie są najwyższe i jesteśmy przekonani, że część z naszego projektu, nie wiemy, czy to będzie projekt PiS-u, bo to są tylko i wyłącznie takie ploteczki sejmowe, że taki projekt też się pojawi, ale jesteśmy przekonani, że będziemy też forsować nasze rozwiązania, które uważamy, że są dobre.
Dziś wieczorem, przynajmniej wszystko na to wskazuje, Sejm ma się zająć wnioskiem o odwołanie pana ministra Czarnka. M.in. Lewica bardzo chce odwołania pana ministra. Dlaczego? Dlaczego nie pasuje wam pan minister Czarnek na stanowisku ministra edukacji i nauki? Czym sobie przeskrobał?
Pan minister, poczynając od programu Willa Plus, rozdawnictwo z ministerstwa, to od tego bym zaczął. A później konsekwentnie poprzez protesty nauczycieli, którzy w większości szkół, które ostatnio odwiedziłem, wiszą flagi ZNP, którzy domagają się podwyższenia pensum dla nauczycieli. Pan Czarnek obiecał, niestety, mówiąc kolokwialnie, nie dowozi tych tematów. No i to narzucanie swoich przekonań. Minister powinien być obiektywny, nie powinien pokazywać, że tylko jego prawda objawiona jest prawidłowa. My się z tym nie zgadzamy, nie zgadzają się nauczyciele, nie zgadzają się rodzice. Stąd wniosek o wotum. Choć Prawo i Sprawiedliwość zapowiada, że obroni swojego ministra. Czekamy na debatę dzisiaj w Sejmie. Proszę też zauważyć, że te wszystkie wotum zawsze są w późnych godzinach wieczornych.
To prawda. No dobrze, ale panie pośle, bo pan minister Czarnek właśnie komentując to, że dziś będzie wieczorem taka dyskusja, w rozmowie z Polską Agencją Prasową powiedział, że "nie lubią mnie, bo stawią czoła lewackiej propagandzie". No to może należy się bić w piersi, może pan minister Czarnek ma rację?
No pewnie, w jakichś kręgach uznają, że tak. Ja nie widzę propagandy lewackiej. To, że szkoła ma być postępowa, że dzieci i młodzież muszą patrzeć na świat z każdej perspektywy, nie tylko perspektywy, którą jedyną słuszną uważa pan Czarnek. Jeżeli postępowość, patrzenie na świat z różnych stron nazywamy lewackim podejściem do życia, no trudno się nie zgodzić. Ale na pewno tak nie jest.
Powiedział pan o tych podwyżkach, że one nie zostały dowiedzione. Tak mnie to w sumie zaintrygowało. Czy to wynika z pana analizy, z pana rozmów z nauczycielami? Czy to wynika jasno, że nauczyciele po prostu nie dostali tej podwyżki? Widział pan ich wyciąg z konta? Oni jasno tutaj pokazują zero-jedynkowo, że tych pieniędzy nie ma?
Nie, nie, ja nie widziałem. Na pewno nie oglądam wypłat. Moje są akurat publiczne.
Po prostu zastanawiam się, bo skoro pan mówi na naszej antenie, że tych podwyżek pan minister nie dowiózł, no to zakładam, że ma pan po prostu na to dowody twarde i wtedy można interweniować.
Panie redaktorze, szanowni państwo. Pan minister prowadzi rozmowy z ZNP i ze związkami nauczycieli, z Solidarnością na temat podwyżek i kolejne spotkania kończą się niczym, rozchodzą się bez jakichkolwiek uzgodnień. Stąd też protest nauczycieli. Myślę, że to jest najlepszym świadectwem tego, że pan Czarnek, jeszcze raz mówiąc kolokwialnie, nie dowozi tematu podwyżek.
Ok. Rozwinął pan myśl. Lewica obiecuje sto tysięcy nowych miejsc w żłobkach, ale też mówicie o tym, że nauczyciele powinni zarabiać więcej. Nie mówicie natomiast bardzo często w ogóle jako politycy, nie mówię tylko, że Lewica, jak to zrobić? Czy w waszych głowach pojawia się taka myśl, że należy w ogóle to zmienić systemowo, to znaczy odpowiedzialność za ten odcinek edukacyjny, który trochę leży po stronie rządu, a trochę leży po stronie samorządu, a umówmy się, że w dzisiejszych realiach często między samorządem a rządem nie ma chemii, w związku z tym nauczyciele i w ogóle edukacja jest trochę ofiarą takiej polityki. Czy po prostu nie należy rozdzielić tak zero-jedynkowo i twardo tutaj tych kompetencji i obowiązków, czyli właśnie kwestii budowy placówek edukacyjnych, pensji nauczycieli etc.?
Dwie rzeczy pan redaktor poruszył. Pierwsza, kiedy można zerojedynkowo oddzielić rząd od samorządu i edukacji. Nie można tego zrobić, ponieważ szkoły, budynki są własnością samorządu. Uważamy, jako Lewica, że powinniśmy iść w rozwiązanie, gdzie rząd wypłaca pensum dla nauczycieli, a samorząd zarządza szkołami, w sensie budynków, infrastruktury wokół. To uważam, że to dobre rozwiązanie. I druga rzecz, o tych żłobkach i pieniądzach na te żłobki. Nie da rady, żeby samorząd, przy dzisiejszym stanie finansów samorządu, wybudował sam żłobki. Jest trochę tych rządowych projektów, które wspierają budowę czy żłobków, czy przedszkoli. Ale tutaj kluczowe są pieniądze z KPO, które powinny jak najszybciej do Polski dotrzeć. Dzięki panu Ziobrze niestety wszystko jest blokowane. Gdy te pieniądze się pojawiają, to powinniśmy przemyśleć, jak skutecznie wybudować i gdzie te żłobki wybudować, tak żeby był do nich pełen dostęp, dla wszystkich tych, którzy dzisiaj tych żłobków bardzo, bardzo potrzebują.
Ale z jednej strony jest tak, że rząd daje jakąś część pieniędzy, finansuje chociażby wypłaty nauczycieli i ten cały odcinek edukacyjny, a z drugiej słyszymy ze strony samorządów, że to jest kropla w morzu potrzeb i oni sami i tak muszą dużo, dużo więcej pieniędzy dokładać. Stąd te moje pytanie sprzed chwili, czy tutaj nie da się tego jakoś uregulować?
Przy rozmowach z samorządowcami, a proszę mi wierzyć, że naprawdę dużo ich odbywam, byłem też radnym, więc mam świadomość jak wygląda to z punktu widzenia budżetu takiego miasta jak Jelenia Góra, samorządowcy mówią jasno: zabierzcie pensje, niech wypłaca rząd, a my z całą resztą sobie naprawdę poradzimy.
Czyli jednak.
Tak, ale nie będzie tego zupełnego rozdzielenia, no bo będzie gdzieś styk samorządu i rządu, jeżeli chodzi o edukację. To nie samorząd układa te wszystkie plany, co dzieci mają się uczyć, całą otoczkę programów nauczania, tylko robi to rząd, a samorząd zarządza szkołą. Tutaj na pewno będzie ten punkt styku. To nie da rady rozdzielić zerojedynkowo.
Miesiąc temu, jak tak patrzę w kalendarz, z inicjatywy Lewicy obradował w Sejmie okrągły stół poświęcony psychiatrii dziecięcej w naszym kraju. Jakie wnioski? Jakie widoki na zmiany? Co się zmieniło po tych 30 dniach?
No właśnie, jeśli chodzi o okrągłe stoły ruszamy z tym projektem w Polskę. Też chcemy porozmawiać w miejscowościach na Dolnym Śląsku, będzie to Wrocław, Legnica, Bolesławiec. Tam gdzie są ośrodki, gdzie są szpitale psychiatryczne, żebyśmy porozmawiali z osobami, które się tym zajmują konkretnie, a nie tylko politycy, często nie mający zielonego pojęcia o psychiatrii. Wszyscy ci, którzy się naprawdę na tym znają i jakie rozwiązania należy dzisiaj wdrożyć, żeby tej młodzieży pomóc. Na pewno mamy problem, jeśli chodzi o kadry. Zarówno psychiatrzy, psychologowie, pedagodzy, tutaj mamy ogromną niszę i brak osób, i trzeba postawić na kształcenie. Ale z drugiej strony trzeba szukać rozwiązań, które podpowiedzą właśnie, jak to powinno funkcjonować, żebyśmy w przyszłości nie mieli tego problemu, który mamy dzisiaj.
To jeszcze na koniec rozmowy pytanie o odsłonięcie kart. To znaczy kiedy Lewica zaprezentuje nazwiska polityków tutaj w regionie, które powalczą o Sejm i Senat? Może pan coś zdradzić? Domyślam się, że pan będzie jednym z tych nazwisk, które powalczą?
Myślę, że tak, że powalczę o reelekcję w Sejmie. Jeśli chodzi o Senat, to ten Pakt Senacki jest cały czas wypracowywany. Jest zapowiedź liderów, że to będzie koniec maja, początek czerwca. Pojawią się konkretne nazwiska osób, które wystartują z Paktu Senackiego. Jeśli chodzi o Lewicę, myślę, że ta prezentacja kandydatów i kandydatek będzie na przełomie czerwca i lipca, może być koniec czerwca. To wydaje mi się dobry moment do pokazania wtedy.
A Lewica będzie popierać w wyborach samorządowych Jerzego Łużniaka, a jeśli ten zdecyduje się ponownie walczyć o fotel prezydenta Jeleniej Góry? Czy tutaj widzi pan jakieś inne możliwości?
Lewica jest na tyle przygotowana, że wystawi pewnie swojego kandydata. Mam nadzieję, jestem o tym przekonany, że przekona jeleniogórzan do tego, żeby głosowali na kandydata, który może zmienić to miasto, żeby to miasto poszło zdecydowanie szybciej i lepiej się rozwijało.
A to ciekawe. Czyli nie jest pan zadowolony? Lewica nie jest zadowolona z tego, jak wygląda Jelenia Góra pod rządami Jerzego Łużniaka?
Trudno być zadowolonym, jeżeli jesteśmy jednym z najdroższych miast w Polsce. Usługi komunalne, które niestety są najdroższe. Nie wybudowaliśmy żadnego mieszkania komunalnego. No trudno być zadowolonym z takiego postępowania. Oczywiście są też dobre strony, coś w tym mieście się dzieje, remontują się ulice. No ale z polityką komunalną, przynajmniej ja osobiście zupełnie się nie zgadzam. Mam do tego prawo, ponieważ jestem mieszkańcem tego miasta, płacę tam podatki, więc mam prawo też oceniać pana prezydenta.
Robert Obaz na prezydenta Jeleniej Góry? Wyobraża pan sobie taki scenariusz?
Wyobrażam sobie taki scenariusz. Czy on się ziści? To jeszcze jest chwila do tego, żeby podejmować takie decyzje. Do wyborów samorządowych mamy praktycznie rok. One chyba będą 14 kwietnia 2024, więc myślę, że po wyborach parlamentarnych, na przełomie października i listopada, będą podejmowane decyzje dotyczące kto będzie kandydował.
Ale chciałby pan?
Oczywiście. Jestem otwarty na to, żeby powalczyć o prezydenturę Jeleniej Góry.
prw.pl