Jelfa pomoże prokuraturze
Trwa śledztwo w sprawie corhydronu. Jeleniogórska Jelfa porozumiała się z prokuraturą w sprawie użyczenia maszyny do szybkiego badania zawartości fiolek. Urządzenie jest potrzebne w śledztwie dotyczącym afery corhydronowej.
Prokuratorzy korzystali już z należącego do Jelfy sprzętu. Ale po decyzji prokuratury, która odmówiła firmie przyznania statusu pokrzywdzonej, współpraca została przerwana.
- Zaczniemy ją na nowo. Uzgadniamy kwestie organizacyjne i badanie fiolek na sprzęcie Jelfy prawdopodobnie zacznie się w przyszłym tygodniu - mówi prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska.
Jelfa ponownie złożyła też uzupełniony wniosek o uznanie jej za stronę pokrzywdzoną w aferze corhydronowej. Czeka on na rozpoznanie. Producentowi farmaceutyków zależy na statusie pokrzywdzonego, ponieważ uzyskałby dzięki temu korzyści - między innymi wgląd w akta sprawy, mógłby też występować jako oskarżyciel posiłkowy. Pojawiłaby się także podstawa prawna do zaksięgowania kosztów, jakie firma ponosi w związku z badaniem na swym sprzęcie fiolek z corhydronem.
Jelfa przebadała już na swój koszt 4 tys. fiolek leku. W 25 zamiast corhydronu była scolina. Wyliczono, że przebadanie 50 tys. fiolek leku będzie kosztowało 350 tys. zł. Są to jedynie koszty techniczne. Badanie w innym laboratorium kosztowałoby wielokrotnie więcej i trwałoby znacznie dłużej.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska