Pięć lat od tajemniczej śmierci Magdaleny Żuk

Prokuratura od pięciu lat nie jest w stanie wyjaśnić sprawy śmierci Magdaleny Żuk i odpowiedzieć na najważniejsze pytania. Nadal nie wiadomo, dlaczego podróż 27-latki do Egiptu zakończyła się tragicznie. Przekaz śledczych jest taki, że obecnie trwa tłumaczenie kolejnych materiałów przekazanych przez stronę egipską. Mają one dotyczyć wyników badań toksykologicznych. - To śledztwo prowadzi donikąd. Nie wierzę, że prokuratura cokolwiek wyjaśni - mówi Onetowi Anna Cieślińska, siostra Magdy.
W ostatnim czasie w ramach śledztwa uzyskano kolejne materiały nadesłane przez organy Arabskiej Republiki Egiptu. Aktualnie są one tłumaczone na język polski przez biegłego - mówi Onetowi prok. Tomasz Czułowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Materiały przesłane przez Egipt mają zawierać szczegółową dokumentację z badań toksykologicznych. Ale czy tak jest, okaże się dopiero po ich przetłumaczeniu.

Z ustaleń Onetu wynika, że dotąd w materiałach przekazanych przez stronę egipską znajdowały się jedynie omówienia tych badań. A bez pełnej dokumentacji biegli nie są w stanie wydać kompleksowej opinii toksykologicznej, która jest kluczowa w sprawie.
Najważniejszy wątek śledztwa dotyczy narkotyków, które według egipskich śledczych miały znajdować się w organizmie Magdy Żuk. Chodzi o amfetaminę, metamfetaminę, ekstazy oraz popularny w Afryce narkotyk khat.
Problem w tym, że polscy biegli, którzy przeprowadzili badania toksykologiczne już po przewiezieniu ciała 27-latki do Polski, nie potwierdzili ustaleń zawartych w egipskim raporcie.
- Sekcja zwłok została wykonana na terenie Egiptu, potem ciało zostało poddane tzw. procesowi mumifikacji, w trakcie którego używa się określonych środków chemicznych, co mogło mieć wpływ na późniejsze badania przeprowadzone w Polsce. Oczywiście to jest tylko jedna z hipotez. Dlatego polscy biegli są tutaj bardzo ostrożni i czekają na przesłanie kompleksowej dokumentacji z Egiptu - tłumaczyła nam osoba znająca kulisy śledztwa.
Kwestia obecności narkotyków w organizmie Magdaleny Żuk jest niezwykle ważna z punktu widzenia jej niepokojącego zachowania w trakcie pobytu w Egipcie. Początkowo zakładano, że mogło ono wynikać z jej problemów psychicznych. Śledczy badali ten wątek, sprawdzali m.in. dokumentację medyczną Magdy, jednak nie potwierdzono, żeby miała ona wcześniej jakiejkolwiek problemy o tym podłożu.

Tajemnicza śmierć Magdy Żuk

Pochodząca z Bogatyni Magdalena Żuk na co dzień mieszkała we Wrocławiu. 25 kwietnia 2017 roku 27-latka poleciała do egipskiego kurortu Marsa Alam. Kobieta podróżowała sama, bo okazało się, że jej partner Markus nie miał ważnego paszportu. Według biura detektywistycznego Lampart o tym, że paszport chłopaka jest nieważny, Magda wiedziała już wcześniej. Z ich relacji wynika też, że noc z 27 na 28 kwietnia Magda spędziła na statku. Te informacje śledczy dementowali.
Wiadomo, że od początku podróży kobieta była w kontakcie telefonicznym z chłopakiem. Później jednak kontakt zaczął się urywać. W ostatniej rozmowie z partnerem Magdalena Żuk prosiła go, by zabrał ją z Egiptu jak najszybciej do Polski. Na nagraniu, które trafiło do sieci widać dokładnie, że kobieta jest mocno przestraszona i roztrzęsiona. Cały czas płacze. Nie wiadomo jednak, co jest powodem jej zachowania.
Do sieci trafiły również nagrania, na których widać, jak Magda leży skulona w progu hotelowego pokoju oraz z późniejszych wydarzeń z monitoringu szpitala w Marsa Alam, gdzie kobieta szarpie się z personelem i próbuje uciec.
Chłopak 27-latki zaniepokojony zachowaniem partnerki, w porozumieniu z touroperatorem i polskim przedstawicielstwem dyplomatycznym w Kairze, zaplanował wcześniejszy powrót Magdy do kraju. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia, nie wpuszczono jej jednak na pokład samolotu i przewieziono ją do szpitala, gdzie doszło do tragedii. Magda miała wyskoczyć z pierwszego piętra szpitala.
- Magda miała rzekomo leżeć przypięta pasami pod nadzorem kilku osób, które czuwały nad jej bezpieczeństwem. Potem udało jej się oswobodzić, wygrać pojedynek z personelem i wyskoczyć przez okno. Powiedzmy sobie jasno, że nie brzmi to wiarygodnie - mówił nasz rozmówca.
Po upadku najpierw trafiła na oddział intensywnej terapii, a następnie została przetransportowana do szpitala w Hurghadzie, gdzie 30 kwietnia 2017 roku zmarła w wyniku doznanych obrażeń.

Pięć lat śledztwa

Dotychczasowe ustalenia śledczych badających okoliczności śmierci Magdaleny Żuk nie wskazują, by wobec Polki była stosowana przemoc o podłożu seksualnym albo jakakolwiek inna. Nie stwierdzono też, by 27-latka mogła paść ofiarą procederu handlu ludźmi.
Jak dotąd śledczy przesłuchali ok. 200 świadków: członków rodziny Magdaleny Żuk, jej chłopaka Markusa, byłych partnerów, znajomych, osoby podróżujące z nią samolotem, a także przebywające z nią w Egipcie.
W ocenie śledczych nie ma żadnych przesłanek, by stwierdzić, że chłopak Magdy, miał jakikolwiek związek z jej śmiercią.
Po pięciu latach od tragedii prokuratura wciąż nie potrafi jednak odpowiedzieć na pytanie, w jakich okolicznościach zginęła 27-letnia Polka. Rodzina nie wierzy, że Magda popełniła samobójstwo.

Siostra Magdy: śledztwo prowadzi donikąd

- Gdyby Magda popełniła samobójstwo, to to śledztwo już dawno by było zamknięte. Ale nie ma na to ani jednego dowodu - mówi Onetowi Anna Cieślińska, siostra Magdy Żuk.
Ona sama nadal uważa, że Magda została zamordowana. Ale jak podkreśla, nie jest w stanie tego udowodnić. - Nie wierzę, że prokuratura cokolwiek wyjaśni. Robi wszystko, żeby tak się nie stało. Mam wrażenie, że stoimy po przeciwnych stronach. To śledztwo prowadzi donikąd - podkreśla Cieślińska.
- Zastanawiam się, ile jeszcze razy przedłużą śledztwo - dodaje. Aktualnie ma ono potrwać do 30 czerwca. Prawdopodobnie za kilka tygodni znów zostanie przedłużone.

onet.pl