Mord w ulu - Straszne skutki awantury o pszczoły

Policja szuka truciciela, który wybił prawie całą pasiekę w Górzyńcu pod Jelenią Górą. Prawdopodobnie sprawcą był jeden z sąsiadów, któremu przeszkadzały żądlące owady. Właściciel pasieki Andrzej Krala stracił ponad 40 pszczelich rodzin. W jednej żyje zazwyczaj od 30 do 60 tysięcy pszczół. Ktoś zakradł się do uli i wytruł środkiem chemicznym prawie wszystkie owady. Przeżyło jedynie pięć rojów. Pszczelarz szacuje, że zabite pszczoły były warte około 6 tys. zł.
Zwykle od maja do początku września zbierał ponad tonę miodu.
- Ten sezon jest dla mnie stracony - martwi się Andrzej Krala.
Pasiekę w Górzyńcu przejął 14 lat temu. W sumie pszczoły w tym miejscu żyją już od ponad 50 lat.
Dotąd nigdy nikomu nie przeszkadzały. Owszem, zdarzało się, że kogoś użądliły, ale to przecież drobiazg. Lekarze twierdzą przecież, że to zdrowe na reumatyzm. - To, co tutaj się stało, to zwykłe barbarzyństwo - uważa Stanisław Zając, który od 16 lat mieszka w pobliżu pasieki.

Po raz pierwszy truciciel zaatakował pod koniec kwietnia. Wówczas udało mu się zabić jedynie osiem pszczelich rodzin.
- Nie będę czekał, aż przyjdzie po raz trzeci. Wynoszę się stąd - mówi Andrzej Krala.
W odbudowaniu pasieki pomagają mu inni pszczelarze. Miejsca na ule użyczy mu znajomy. Właściciel pasieki nie chce wysuwać podejrzeń, kim jest truciciel.
Choć ule stały od domostw w odległości kilkudziesięciu metrów i odgrodzono je wysokim parkanem, niektórym sąsiadom nie podobały się jego pszczoły. Gdy jeden z nich ustawił budę psa zbyt blisko, zwierzę zabił rozwścieczony rój. Właściciel psa wcześniej nie chciał przenieść budy w inne miejsce, choć przestrzegano go, że pszczoły mogą zaatakować.

Polskie prawo nie reguluje odległości pasiek od granic sąsiadów. W sądowych procesach zwaśnione strony powołują się często na zwyczaje wynikające z nieobowiązującej już ustawy z 1879 r. dla Gorycji i Gradyszcza w zaborze austriackim. Według niej ule umieszcza się w odległości co najmniej 10 metrów od uczęszczanej drogi, obcego domu mieszkalnego, stajni, podwórza lub ogrodu. Gdy odległość jest mniejsza, trzeba ustawić oddzielający mur, płot lub posadzić krzewy wysokie na co najmniej 3 metry.
Przepisy chronią pszczoły. Prawo uznaje je za zwierzęta hodowlane. Sprawca wytrucia, jeśli zostanie ujęty, stanie przed sądem. Grozi mu do roku więzienia lub grzywna.

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska