Jeszcze nie ma winnego
Ciągle nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za klikudziesięciogodzinna przerwę w dostawach wody dla mieszkańców Cieplic, jaka wydarzyła się z 13 na 14 lutego. Prokuratura prowadzi śledztwo, które ma wyjaśnić, kto odkręcił zasuwę spustowa na głównym rurociagu przez co "uciekło" z sieci 5 tysięcy metrów sześciennych wody.
Śledztwo, po doniesieniu złożonym przez spółkę Wodnik, prowadzone jest w kierunku sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia, zdrowia wielu osób lub mienia w wielkich rozmiarach poprzez unieruchomienie urządzenia dostarczającego wodę. Nikomu jeszcze nie przedstawiono zarzutów.
Zdaniem władz spółki winę za to ponosi firma Jana Ch., której pracownicy usuwali w pobliżu zaworów spustowych awarię na przyłączu. To oni, według kierownictwa Wodnika, mogli odkręcić zawory przez które 5 tysięcy metrów sześciennych wody wylało się do rzeki. Spółka straciła przez tę awarię 14.400 złotych. Właściciel firmy, która usuwała awarię odpiera te zarzuty wierdząc, że jego pracownicy nie ruszali zasuw.
Nowiny Jeleniogórskie