Żonglerka policyjnymi statystykami
Prokuratura w Lubinie prowadzi śledztwo w sprawie fałszowania dokumentacji w komisariacie w Karpaczu. Powód? Dobre wyniki mają wpływ na premie, awanse i nagrody.
Prokuratura Rejonowa w Lubinie podejrzewa, że w Karpaczu w latach 2005-2006 fałszowano statystykę. By wykrywalność nie kurczyła się, przetrzymano przez kilka miesięcy nierozwiązane sprawy. Do rejestru trafiły dopiero po tym, gdy minął okres statystycznych rozliczeń, a policjanci dostali nagrody półroczne za dobrą pracę.
- Na razie jest to śledztwo w sprawie. Nikomu jeszcze nie postawiliśmy zarzutów - informuje prokurator Józef Stryjak z Lubina.
W wewnętrznym postępowaniu służbowym konsekwencje dyscyplinarne poniosło trzech policjantów z Karpacza. Jeśli prokuratura postawi im zarzuty za poświadczanie nieprawdy, grozi im do trzech lat więzienia i wydalenie ze służby.
Według Włodzimierza Ostrowskiego z Komitetu Obrony Policjantów, fałszowanie danych odbywa się w komendach w całej Polsce.
- Statystyka jest najważniejsza. Tylko tak polska policja potrafi oceniać poszczególne jednostki. Na odprawach, na podstawie tych danych, mówi się o najlepszych i najgorszych. Dowódcy, którzy wypadają słabiej w statystykach, są odwoływani - tłumaczy nadkomisarz Ostrowski.
Jego zdaniem ten system prowadzi do wynaturzeń.
- Policja skupia się na mniej skomplikowanych sprawach. W statystyce zatrzymany pijany rowerzysta jest równy zatrzymanemu zabójcy. Pijanych rowerzystów łapie się więc setkami, bo to łatwe - mówi Ostrowski.
Wykrywalność rośnie
Według statystyk w 2006 roku wykrywalność przestępstw na terenie powiatu jeleniogórskiego wynosiła
64,1 proc. Po dwóch miesiącach tego roku dane mówą o 76-procentowej wykrywalności.
Policjanci zawiadomili Ziobrę
Na początku grudnia ub. roku policjanci z komendy miejskiej policji w Jeleniej Górze zarzucili zastępcy komendanta fałszowanie statystyk. Powiadomili ministra sprawiedliwości.
Jak to miało wyglądać? Złodziei, których w sklepach łapali ochroniarze, funkcjonariusze wpisywali w dokumentach jako własny sukces. Że niby sami złapali sprawców na gorącym uczynku. Ponieważ takich przypadków w jeleniogórskich supermarketach odnotowano wiele, wykrywalność w statystykach rosła.
Sprawę przekazano do Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Ta odesłała ją do wydziału kontroli w Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
- Po zakończeniu wewnętrznego śledztwa żadnych nieprawidłowości nie wykryto - mówi Beata Tobiasz, rzecznik prasowy wojewódzkiej policji.
Dotarliśmy jednak do wewnętrznego dokumentu, który Komenda Wojewódzka rozesłała 28 grudnia 2006 r. do podległych jej dolnośląskich jednostek.
Zastępca komendanta wojewódzkiego inspektor Zbigniew Maciejewski informuje w nim, że przypisywanie sobie przez policję zasług pracowników ochrony, jest niedopuszczalne. Według niego, prowadzi to do przedstawienia nieprawdziwego obrazu danych statystycznych. Pismo zawiera również wytyczne, jak tego typu zdarzenia powinny być odnotowywane.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska