Internauci skubią fiskusa

Urzędy skarbowe mają ukrócić ten proceder.
Jeszcze w tym miesiącu na Dolnym Śląsku ruszą kontrole internetowych przedsiębiorców. Fiskus sprawdzi, czy mają zarejestrowane firmy i czy płacą podatki.

Kontrola potrwa przynajmniej do końca czerwca. Podobnie zarządzono w całej Polsce na polecenie Ministerstwa Finansów. W resorcie podejrzewają, że internetowa szara strefa jest gigantyczna.
Pod koniec ubiegłego roku Urząd Kontroli Skarbowej z Łodzi i urzędy skarbowe z województwa łódzkiego sprawdziły 167 osób handlujących w sieci. W 120 przypadkach wykryto nieprawidłowości. Okazało się, że sprzedawcy są winni fiskusowi ponad 1,3 mln zł.
To właśnie te wyniki skłoniły resort finansów do zarządzenia kontroli w całej Polsce. Z szacunków wynika, że jeszcze pięć lat temu na komputerowe zakupy decydowało się zaledwie 400 tys. Polaków, a dziś ponad 3,5 mln osób.

Uczciwi się cieszą
Wielu sprzedawców, zwłaszcza tych oferujących towary w serwisach aukcyjnych, nie ma zarejestrowanych firm. Towary sprzedają po niskich cenach, bo gotówką nie dzielą się z fiskusem. A podatki muszą płacić także ci, którzy sprzedają w sieci tylko okazjonalnie. Jeśli transakcja opiewa na więcej niż tysiąc zł, powinni odprowadzić dwa proc. podatku.
- Może dzięki tym kontrolom zniknie nieuczciwa konkurencja - cieszy się wrocławianin Maciej Nowakowicz, właściciel internetowego sklepu z kawą i herbatą. - Ci, którzy nie płacą podatków, mogą sprzedawać towar o ponad trzydzieści procent taniej. Moja firma działa uczciwie i przez to traci klientów. Wiele razy wysyłałem do niektórych konkurentów pytanie, czy wystawiają faktury. Zazwyczaj nie było odpowiedzi. Można się domyślać, że nie działają uczciwie.

Adres dla fiskusa
Jak kontrolerzy fiskusa trafiają do oszustów? To proste. Regularnie odwiedzają serwisy aukcyjne i przeglądają zawierane tam transakcje. Chodzi zwłaszcza o przedmioty oferowane za duże kwoty. Urzędnicy zapisują pseudonim, pod którym w internecie występuje sprzedawca, a potem sprawdzają, jakie oferty zamieścił w sieci. Często okazuje się, że sprzedaje setki towarów, a nie chce wystawiać faktur. To sygnał, że może oszukiwać fiskusa. W rozszyfrowaniu pseudonimu pomagają skarbówkom właściciele serwisów aukcyjnych. Każdy użytkownik przed rozpoczęciem transakcji musi bowiem podać swoje imię, nazwisko i adres.
- Mamy obowiązek przekazać kontrolerom te dane - wyjaśnia Bartek Szambelan, rzecznik prasowy największego polskiego serwisu aukcyjnego Allegro.
Na razie każdego tygodnia do właścicieli serwisu trafiają najwyżej dwie prośby o personalia sprzedawców. Będzie ich znacznie więcej. - Rosnąca skala handlu prowadzonego za pośrednictwem sieci zmusza organy kontroli skarbowej do wnikliwego zainteresowania się tym segmentem rynku - napisali urzędnicy Ministerstwa Finansów w piśmie do wszystkich skarbówek w Polsce.

To tylko wielki sklep
Urzędnicy przyznają, że skala oszustw mogłaby być mniejsza, gdyby serwisy aukcyjne automatycznie rozpoznawały, kiedy należy opłacić podatek i informowały o tym internautów. Ale właściciele serwisów nie zamierzają wprowadzać takich rozwiązań. - Jesteśmy tylko wielką platformą handlową. Nie sprawdzamy, skąd użytkownik ma towar ani czy płaci podatki. To nie nasza rola. Działamy podobnie jak wielkie centrum handlowe, które wynajmuje stoiska różnym firmom. Takie centrum nie wnika przecież w księgowość najemców - przekonuje Bartek Szambelan z Allegro. •

Zakupy w sieci
Ilu polskich internautów robi zakupy przez internet?
2001 - 6,17%
2002 - 6,83%
2003 - 8,97%
2004 - 12,33%
2005 - 17,47%
2006 - 24,51%
(NetTrack, SMG/KRC)

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska