Telefon sekretarza przywraca rozum
Marek Obrębalski, prezydent Jeleniej Góry z PO, przewodniczył komisji w konkursie, w którym zwyciężyła jego szwagierka. Jeden telefon Grzegorza Schetyny konkurs unieważnił.
Joanna Naliwajko, prywatnie siostra żony Marka Obrębalskiego, wystartowała w grudniu ub.r. w konkursie na stanowisko głównego specjalisty ds. funduszy europejskich. Do drugiego etapu oprócz niej przeszło jeszcze pięciu kandydatów. Wszystkich oceniała komisja kierowana przez Obrębalskiego, Naliwajko została uznana za najlepszą kandydatkę.
Sprawę w połowie lutego ujawniły "Nowiny Jeleniogórskie". Według gazety Obrębalski bronił wówczas wyboru Naliwajko i zaprzeczał, jakoby przy wyborze znaczenie miały koligacje rodzinne. To samo powiedziała nam we wtorek Joanna Naliwajko: - Mam bardzo dobre kwalifikacje i czuję dyskomfort z powodu burzy, jaką wokół mojej osoby rozpętały media. Złożyłam już wypowiedzenie w mojej dotychczasowej pracy i czekam na podpisanie umowy z urzędem miejskim. Nie zamierzam rezygnować ze stanowiska, bo stawałam do konkursu jako osoba anonimowa.
Naliwajko pracuje obecnie jako dyrektor legnickiego oddziału Dolnośląskiego Ośrodka Doradztwa Nauczycielskiego i zajmuje się pozyskiwaniem funduszy z Unii Europejskiej.
- Nie przeszkadza pani, że to szwagier, Marek Obrębalski, zdecydował o pani zwycięstwie w konkursie?
- To nie miało wpływu na mój wybór.
Marek Obrębalski, gdy walczył o fotel prezydenta, deklarował, że zerwie z układami w jeleniogórskim magistracie, którym przez dwie kadencje kierował Józef Kusiak z SLD.
O sprawę zatrudnienia szwagierki przez Obrębalskiego zapytaliśmy Grzegorza Schetynę, przewodniczącego dolnośląskiej PO oraz sekretarza generalnego partii. - Nic o tym nie wiem, proszę zadzwonić za kilka godzin - powiedział.
Wieczorem usłyszałem: - Ta pani nie zostanie zatrudniona w urzędzie. Pytałem pozostałych członków komisji i potwierdzili, że była najlepsza. Jednak ze względu na przejrzystość urzędu Marek Obrębalski decydował się nie podpisywać z nią umowy. Nie rozumiem, dlaczego nie zrezygnował z przewodniczenia komisji konkursowej, miał przecież takie prawo.
Kilkadziesiąt minut później rozmawiałem z Markiem Obrębalskim. Tłumaczył, dlaczego w ogóle szwagierka stanęła do konkursu: - Pani Naliwajko pracuje w Legnicy, a mieszka w Jeleniej Górze. Męczące są dla niej dojazdy i dlatego złożyła kilka ofert pracy w Jeleniej Górze, m.in. w magistracie. Skład komisji konkursowej, której przewodniczyłem, był ustalany na długo przed tym, nim wpłynęły oferty od kandydatów. Nie podpiszę jednak z nią umowy, bo później czułbym się niezręcznie, gdybym dał jej np. kilka złotych podwyżki.
Obrębalski zaprzeczył, że swoją decyzję zmienił po telefonie od Schetyny. - Nosiłem się z takim zamiarem już jakiś czas temu.
Joanna Naliwajko powiedziała nam w środę: - Rzeczywiście, nie będę tam pracować. Po tym, jak z panem rozmawiałam, ktoś zadzwonił do mnie z inną propozycją pracy. To prywatna firma, nie mogę powiedzieć jaka.
Gazeta.pl
Tomasz Żukiewicz
Leszek Wrotniewski
Konrad Rydzewski
Rafał Piotr Szymański
Kazimierz Piotrowski
Hubert Papaj
Wojciech Leszczyk
Maciej Lercher
Paweł Kucharski
Oliwer Kubicki
Jacek Jakubiec
Paweł Gluza
Wojciech Chadży