Papier na flaszkę

Szymon ma 16 lat. Dowód tożsamości wyrobiła mu mama, bo chciał wyjechać na obóz do Hiszpanii. Nic z tego nie wyszło, ale teraz może bez obaw kupować w sklepie piwo albo wejść do pubu. Nikt nie patrzy na datę urodzenia.

Statystyki prowadzone w urzędach miejskich dużych miast Polski pokazują, ilu niepełnoletnich legitymuje się dowodami - np. w Gdańsku jest ich 1800, Poznaniu - 1700, Wrocławiu - 1500, a w Krakowie - 1400. Około 80 proc. z tych dokumentów wydano już po wejściu Polski do Unii Europejskiej, więc są identyczne jak te dla dorosłych.
- Jeśli niepełnoletni po ukończeniu 13. roku życia zgłosi się do nas z rodzicem, wówczas wystawiamy dokument - powierdza Krzysztof Filiks z wrocławskiego magistratu.
Mając plastikowy dowód małolat może praktycznie bezkarnie kupić to, co jest przeznaczone wyłącznie dla dorosłych. Nikt ze sprzedających alkohol nie sprawdza daty urodzin. Podobnie jest w przy wejściu do lokali.
- Jak stoję na bramce, to przewija się tylu młodych ludzi, że ledwo zdążę sprawdzić, czy mają dowody - wzrusza ramionami Marek Mazurczak, ochroniarz w jednym z wrocławskich klubów.
Według przepisów, legitymować może tylko policja. Dlatego funkcjonariusze zalecają sklepikarzom i ochroniarzom, by prosili o dobrowolne okazanie daty na dokumencie. Jeśli młody człowiek nie chce tego zrobić, mogą po prostu nie sprzedać mu alkoholu lub nie wpuścić do lokalu dla dorosłych.
Co na to Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji? - Nie będziemy wyjaśniać tej sprawy. To osoby kontrolujące dokumenty muszą wykazać się odpowiednią starannością - mówi Witold Lisicki, rzecznik MSWiA.

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska