Ratownicy górscy załamują ręce. Turyści kompletnie nieprzygotowani do wypraw w Karkonosze.
Ręce opadają ratownikom. Turyści w trampkach, dżinsach, bez latarek, próbujący nocą forsować Karkonosze, rodzice z dziećmi, bez map i wiedzy gdzie są - na pomoc w takich wezwaniach muszą ruszać ratownicy Karkonoskiej Grupy GOPR.
Naczelnik Sławomir Czubak mówi dość. Turyści powinni odpowiadać za to, co robią.
Karkonoski GOPR miał prawie 600 wyjazdów w 2019 roku. Każdego roku ma ich więcej. Ratownicy z Karkonoszy obsłużyli prawie 40 procent wszystkich górskich wypadków, do jakich doszło w Polsce poza Tatrami. Wielu można by uniknąć. Ratownicy postulują, by akcje turystyczne spowodowane przez lekceważących zasady bezpieczeństwa wędrowców wiązały się z finansowymi konsekwencjami. Jak podkreśla naczelnik Czubak, być może przez kieszeń da się dotrzeć do świadomości turystów.
Kolejne akcje uświadamiające zagrożenia i przepisy w górach GOPR planuje wspólnie z Karkonoskim Parkiem Narodowym. Jak dotąd nie przyniosły one jednak zadowalających efektów.
prw.pl