Szklarz przy szklanym ekranie
Sprzedawca szyb związany z PiS-em został redaktorem naczelnym jedynej w mieście telewizji. Zamienił na tym stanowisku innego "człowieka znikąd" - związanego z PO, a ten wcześniej zajął stołek "chłopaka z ulicy" - związanego z SLD.
W Bolesławcu działa telewizja Azart-Sat. W 60 procentach należy do jeleniogórskiego przedsiębiorcy, Leszka Burhardta, a 40 proc. udziałów posiada w niej bolesławiecki samorząd.
1 marca redaktorem naczelnym telewizji zostanie Dariusz Filistyński. Zastąpi na stanowisku Bogdana Mazurkiewicza.
- Nie powiem, szklarz z Filistyńskiego jest znakomity! - chwali nowego szefa telewizji Józef Burniak, były prezydent miasta z SLD. - Kiedyś, i owszem, korzystałem z jego usług. Szybę w moim samochodzie wstawił mi znakomicie, ale żeby od razu być dziennikarzem? Do tego naczelnym? Niektórym to się wydaje, że to tak jak z kobietą - wystarczy na nią wejść i już. Powiem tak: Filistyński nadaje się na naczelnego tak samo jak ja na maharadżę chińskiego! Na chińskiego! Bo takich nie ma!
Ale przecież Józef Burniak postąpił kilka lat temu podobnie - na szefa tej samej telewizji polecił nikomu nieznanego wówczas Bernarda Łętowskiego, o którym sam dziś mówi, że był "chłopakiem prosto z ulicy".
- Zaraz, zaraz - oponuje Burniak. - Jako chłopak prosto z ulicy przyszedł do mnie na rzecznika prasowego, gdy byłem prezydentem. Chociaż wtedy też już współpracował z jakimiś dwiema gazetami. Ale jak zostawał naczelnym telewizji, miał już doświadczenie w rzecznikowaniu!
Krzysztof Błażejczyk, prezes Azart-Satu jest bardzo szczery:
- Wszyscy oni byli z "ulicy", czyli bez doświadczenia telewizyjnego i dziennikarskiego - twierdzi. - A Mazurkiewicz to niby inaczej?
Dlaczego go zwolnił i zastąpił Filistyńskim? Odpowiada, że o tym, iż dojdzie do zmiany mówił już latem ubiegłego roku. Nie chciał jednak tego czynić jesienią, gdyż Mazurkiewicz związany jest z PO. Gdyby usunął go w czasie kampanii wyborczej, rozległyby się protesty, że to działanie polityczne.
- A Mazurkiewicza musiałem zmienić, bo był za miękki w swojej pracy - tłumaczy prezes Błażejczyk. - Jesteśmy telewizją, która nie miesza się do polityki. W czasie wyborów samorządowych wszystkich traktowaliśmy tak samo.
Krzysztof Błażejczyk twierdzi, że wybrał Dariusza Filistyńskiego osobiście i samodzielnie. Był po prostu najlepszym z trzech kandydatów, którzy aspirowali do tej roli. Jeden kandydat był z Legnicy, inny spod Bolesławca. Filistyński uczy się już fachu dziennikarskiego w Jeleniej Górze; jest też zaocznym studentem IV roku Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Studiuje gospodarkę i administrację publiczną.
- A poza tym Filistyński nie należy do żadnej partii - zaznacza Krzysztof Błażejczyk.
To prawda, tyle tylko, że dziwnym zbiegiem okoliczności w czasie ostatnich wyborów samorządowych kandydował na radnego z listy PiS-u.
Jako pracownika PKS-u pamięta go były prezes tej firmy, Stanisław Compała.
- Zajmował się wynajmem autokarów - wspomina. - Kiedyś jednak zawalił sprawę, więc go wezwałem i w takich okolicznościach się rozstaliśmy.
- Nie mam czasu na rozmowę, bo jestem człowiekiem bardzo zapracowanym - usłyszeliśmy od Dariusza Filistyńskiego. - Cały dzień przebywam w rozjazdach. Zapraszam po 1 marca.
Piotr Roman, prezydent Bolesławca i szef bolesławieckiego PiS, zachorował na grypę, dlatego nie udało się nam z nim porozmawiać.
Krzysztof Błażejczyk powiedział nam, że z miastem telewizji współpracuje się bardzo dobrze: nigdy nie było ze strony władz Bolesławca żadnych nacisków ani prób ingerencji w dziennikarskie materiały. Rocznie miasto wydaje ok. 100 tys. zł na reklamę i inne usługi świadczone przez lokalną telewizję. Azart-Sat nadaje dziennie 30 minut programu, w tym wiadomości.
Nowiny Jeleniogórskie
Tomasz Żukiewicz
Leszek Wrotniewski
Konrad Rydzewski
Rafał Piotr Szymański
Kazimierz Piotrowski
Hubert Papaj
Wojciech Leszczyk
Maciej Lercher
Paweł Kucharski
Oliwer Kubicki
Jacek Jakubiec
Paweł Gluza
Wojciech Chadży