Naczelnik GOPR o wczorajszej tragedii w Tatrach
- Wczorajsza tragedia w Tatrach powinna być lekcją dla wszystkich wędrujących po górach - mówi naczelnik karkonoskiego GOPR Sławomir Czubak. Zagrożenie wyładowaniami atmosferycznymi w Karkonoszach również jest duże, najbardziej w rejonie Śnieżki.
Karkonoscy ratownicy wskazują, że w Sudetach ani ich pobliżu nie stacjonuje żaden śmigłowiec ratunkowy, co w przypadku naszych gór znacznie skomplikowałoby podobną akcję ratunkową, jaka była prowadzona w Tatrach. Czasem, z powodu tłoku, wręcz trudno jest poszkodowanych dostarczyć z Karkonoszy do szpitali.
Śmigłowiec jest potrzebny także nie tylko z powodu lawinowo rosnącej liczby wypadków w górach, ale też ich specyfiki. Ratownicy podkreślają, że wielu interwencji można by uniknąć, gdyby turyści lepiej się przygotowywali do wyjść w góry. Tylko w lipcu było prawie 80 interwencji karkonoskiego GOPR-u. To o 30 więcej niż przed rokiem, który i tak był przecież rekordowy pod względem liczby zdarzeń. Turyści często wychodzą w góry jak do miejskiego parku i zmiana pogody potrafi ich zupełnie obezwładnić, z czym mieliśmy do czynienia kilka dni temu.
Przypomnijmy - w czwartek po południu nad Tatry nadciągnęła gwałtowna burza. Według TOPR, rażenia głównie nastąpiły w okolicach kopuły szczytowej Giewontu, ale także na Czerwonych Wierchach. Tam ranny został obywatel portugalski, który w stanie poważnym, ale stabilnym trafił do szpitala. W wyniku gwałtownych wyładowań atmosferycznych zmarły cztery osoby, w tym dwoje dzieci. Po słowackiej stronie gór zginął czeski turysta. Blisko 140 rannych trafiło do szpitali powiatowych w Zakopanem, Nowym Targu, Limanowej, Myślenicach, Suchej Beskidzkiej i Krakowie.
prw.pl