Zajmował się ratowaniem zwierząt, usłyszał zarzuty

Jeleniogórzanin Konrad K. z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt zabierał ludziom bite czy głodzone zwierzęta. Usłyszał za to siedem zarzutów: naruszenie miru domowego, kradzieży, kradzieży rozbójniczej, naruszenia czynności ciała, a także podszywania się pod inną organizację prozwierzęcą i fałszowanie jej dokumentacji.

Konrad K. twierdzi, że działa w stanie wyższej konieczności, kiedy widzi maltretowane czy zagłodzone zwierzę.

Prokurator Sebastian Ziembicki mówi jednak, że właśnie w tym jest problem, że nie można od tak wejść do kogoś do domu i siłą zabrać mu psa. Dodaje, że o żadnym stanie wyższej konieczności nie można tu mówić, bo występuje on wyłącznie wtedy, kiedy nie ma innego sposobu na odparcie bezprawnego działania, a tu można było po prostu wezwać policję.

Prokurator Ziembicki wskazuje, że obywatel nie może stosować przymusu bezpośredniego ani przemocy wobec innych, nawet w dobrym celu. Nie może zabierać nikomu psów, wystawiać za nie pokwitowań, wdzierać się na cudze posesje, stosować przemoc wobec posiadaczy psów, którzy nie wypełniają swoich obowiązków.

Prokuratura zastosowała wobec Konrada K.dozór policyjny. Ma on też zakaz podejmowania działań z ustawy o ochroni zwierząt.

prw.pl