Odpowie za morderstwo sąsiada z wioski
LWÓWEK ŚLĄSKI/JELENIA GÓRA Oprawca Piotr K. znał swoją ofiarę. Od kilku miesięcy pracował dorywczo u Stanisława T. przy drobnych naprawach. Feralnego dnia przyszedł pijany do swojego pracodawcy i w czasie kłótni zmasakrował mu twarz. Mężczyzna zmarł.
Prokuratura Rejonowa w Lwówku Śląskim skończyła śledztwo w sprawie lipcowego morderstwa w Gajówce, nieopodal Mirska. Akt oskarżenia przeciw Piotrowi K. trafił do jeleniogórskiego Sądu Okręgowego. Prokuratura zarzuca mu zabójstwo, za co najsurowszą karą jest dożywocie. Jeśli wyrok będzie łagodniejszy, to za kratami może spędzić od 8 do 25 lat.
Zamroczył go alkohol
Mrożące krew w żyłach sceny rozegrały się w połowie lipca ubiegłego roku. 43-latek tego dnia od rana przez kilka godzin pracował przy budowie ogrodzenia w lesie. Od południa pił z kolegą piwo, wino i wódkę.
Zabił swój, nie obcy
Potem Piotr K. udał się do swojej ofiary. U sąsiada z wioski dorabiał od kilku miesięcy. Stanisław T. za naprawy i pomoc w obejściu gospodarskim płacił mu od 30 do 100 złotych.
Między mężczyznami doszło do kłótni. Oprawca w pewnej chwili chwycił drewniane krzesło, którym kilka razy uderzył ofiarę w głowę. Na tym się nie skończyło. Bił go metalowym pucharem i butelką, a potem dusił. Był bezlitosny.
Zaatakowany nie przeżył. Po zbrodni Piotr K. próbował zmyć ślady krwi z ubrania.
Szwagier znalazł ciało
Niespodziewanie w domu pojawił się szwagier ofiary. Zobaczył zmasakrowane ciało. Zszokowany widokiem, natychmiast wezwał policję.
Mundurowi złapali mordercę. Przyznał się do zabójstwa. Nie potrafił wytłumaczyć ani dlaczego to zrobił, ani co było powodem sprzeczki. Piotr K. czeka na proces w areszcie, gdzie trafił zaraz po morderstwie.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska