W Jakuszycach trwa wojna narciarzy z pieszymi

Narciarze przepędzają pieszych z tras biegowych w Jakuszycach. Wyczynowcy domagają się wyłączności.

Biegaczka Dorota Kuźma mówi, że piesi niszczą trasy, robią w nich dziury butami, niszczą tory założone do klasyka, a utrzymanie kilometra tras kosztuje rocznie około 330 złotych.
Sama obecność pieszych na trasach, którymi szybko się poruszają narciarze może też powodować zagrożenie bezpieczeństwa. Narciarze wyganiają z tras biegowych nawet osoby wędrujące w rakietach.

- Wróciłam z powrotem. Niestety, ludziom wszystko przeszkadza - mówi jedna z turystek. Jak jednak powiedział Radiu Wrocław nadleśniczy ze Szklarskiej Poręby Jerzy Majdan, nie ma i nie może być zakazu wchodzenia turystów czy pieszych na drogi w nadleśnictwie czy do lasu. To narciarze muszą uważać na to, by się nie zderzyć z innymi wędrowcami. Nadleśniczy podkreślił, że trasy są dostępnie bezpłatnie, narciarze za nie nie płacą, podobnie jak piesi, a do koegzystencji potrzebne jest po prostu zrozumienie potrzeb innych i szacunek. Mimo to PTTK planuje likwidację szlaku turystycznego prowadzącego przez tzw. Samolot, choć nie będzie to oznaczało zakazu wstępu. Prawdopodobnie w Górach Izerskich pojawią się nowe tablice wskazujące miejsca niebezpieczne dla pieszych i ich obejścia.

- Sytuacja nabrzmiała i trzeba wypracować rozwiązanie - mówi Leszek Kosiorowski z Biegu Piastów.

Według Leszka Kosiorowskiego, trasy dla pieszych powinny być ratrakowane i przygotowane, ale wyznaczone osobno, odseparowane od narciarskich, bo tylko wtedy piesi nie będą wędrować np. Górnym Duktem czy w okolicach Samolotu, gdzie na zjazdach narciarze osiągają duże prędkości i łatwo o wypadek. Narciarze nie mają wątpliwości, że piesi nie powinni w ogóle wchodzić na trasy biegowe.

W poniedziałek zaplanowane jest spotkanie zainteresowanych stron - po to, by wypracować zasady korzystania z tras biegowych w Jakuszycach.

prw.pl