Artur Szpilka utknął z psem pod Śnieżką
Artur Szpilka jest znany przede wszystkim z walk w ringu bokserskim. Tym razem jednak o 29-latku stało się głośno za sprawą wycieczki w góry, która skończyła się interwencją GOPR.
W polskich górach od wielu dni panują bardzo trudne warunki. Ratownicy ostrzegają przed wycieczkami w góry, w wielu miejscach ogłoszono ostrzeżenia lawinowe czwartego stopnia. W Tatrach konieczna byłą ewakuacja turystów, których śnieżyce złapały w schroniskach. Trudna sytuacja jest także w Karkonoszach. W związku z tym GOPR wydał komunikat, w którym podkreślono, że każde wyjście w góry wymaga obiektywnej oceny ryzyka, dobrego przygotowania technicznego i kondycyjnego.
Mimo ostrzeżeń bokser Artur Szpilka postanowił udać się ze swoim psem Pumbą oraz innymi sportowcami m.in. Michałem Materlą na wyprawę w góry. W trakcie wyprawy warunki pogodowe uległy pogorszeniu. Zaczął wiać silny wiatr, pojawiła się także śnieżyca. "Ekipa która nie najlepiej wyszła na tym ze poszliśmy w zaparte już godzinę czekamy w schronisku i jest taki wiatr ze nic nie widać" - pisał Szpilka na swoim profilu na Instagramie. "Masakra! Takiej pogody to jeszcze nie widziałem" - dodał.
Amatorzy polskich gór musieli wezwać na pomoc ratowników GOPR, głównie z uwagi o zdrowie psa należącego do Szpilki. Na pomoc oczekiwali w schronisku na Równi pod Śnieżką. "Takiej akcji to jeszcze nie mieliśmy, z Pumbusiem lecimy ratownikiem" - relacjonował bokser na nagraniu, które trafiło na Instagram boksera.
Pod filmikiem pojawiły się krytyczne komentarze pod adresem boksera, że naraził swojego psa na niebezpieczeństwo. Nikt z nim nie szedł jak była śnieżyca tylko normalne warunki, a jak się pogoda zepsuła, to były dwie opcje: albo nas ktoś zawiezie na dół albo śpimy w schronisku - stwierdził. Chwilę później dodał jednak, że faktycznie jego zachowanie nie było do końca przemyślane.
wprost.pl