Śledztwo ws. śmierci Magdaleny Żuk przedłużone
Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze przedłużyła śledztwo ws. śmierci Magdaleny Żuk do 30 czerwca 2019 r. 27-letnia kobieta zmarła w kwietniu ubiegłego roku w Egipcie, w wyniku obrażeń odniesionych wskutek upadku z pierwszego lub drugiego piętra szpitala.
Jak poinformował w poniedziałek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Tomasz Czułowski, powodem przedłużenia śledztwa ws. śmierci Żuk jest oczekiwanie na uzupełniającą opinię biegłych z zakresu toksykologii. "Jest ona konieczna dla pełnej interpretacji dotychczas uzyskanych opinii biegłych i być może wynikną z niej kolejne czynności" - podał prok. Czułowski.
27-letnia Magdalena Żuk 25 kwietnia ub.r. poleciała na wycieczkę do kurortu Marsa-Alam. Po dwóch dniach partnera kobiety, który miał z nią kontakt telefoniczny, zaniepokoiło jej zachowanie; zaplanował jej wcześniejszy powrót do kraju. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia Żuk trafiła do szpitala. W tym samym czasie do Egiptu przyjechał jej znajomy, aby zabrać ją do Polski. W szpitalu dowiedział się, że kobieta nie żyje. Zmarła w wyniku obrażeń odniesionych wskutek upadku z pierwszego lub drugiego piętra szpitala w Marsa-Alam, gdzie przebywała.
Śledztwo w sprawie śmierci Polki prowadzi Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze. W styczniu prokuratura podała, że na podstawie wyników sekcji zwłok i badań laboratoryjnych stwierdzono, że przyczyną zgonu kobiety był upadek z wysokości. Według prokuratury nie znaleziono śladów, które dawałyby podstawy do przypuszczeń, że zmarła padła wcześniej ofiarą gwałtu albo innych aktów przemocy.
Do tej pory w śledztwie przesłuchano około 200 świadków, w tym pasażerów podróżujących wraz z Żuk do Egiptu, turystów zamieszkujących z nią w tym samym hotelu czy osoby, które widziały ją na lotnisku przed odlotem do Polski. Przesłuchano także osoby z najbliższego otoczenia kobiety, w tym członków jej rodziny i narzeczonego.
fakty.interia.pl