Ogromna susza w górach i na obszarach podgórskich

Brakuje deszczu, brakuje też w górach śniegu, który w listopadzie powinien już się odkładać, by wysoko w Karkonoszach uzyskać 4-metrową grubość w środku zimy. W tej chwili śniegu nie ma niemal zupełnie.

Jest bardzo źle z wodą w regionie. - Ostatnie deszcze nie zmieniły sytuacji - mówi przyrodnik z Karkonoskiego Parku Narodowego Dariusz Kuś.

Brakuje deszczu, brakuje też w górach śniegu, który w listopadzie powinien już się odkładać, by wysoko w Karkonoszach uzyskać 4-metrową grubość w środku zimy. W tej chwili śniegu nie ma niemal zupełnie.

Problemy mają więc nie tylko usychające rośliny, ale i zwierzęta, w tym te najrzadsze na Dolnym Śląsku jak cietrzewie, których ostoje powinny być już o tej porze roku odizolowane np. od lisów przez śniegi, ale nie są. Tylko w gminie Olszyna trzeba dowozić wodę do ponad 50 gospodarstw. Krystyna i Józef Wiśniewscy z Krzewia mają kłopoty z utrzymaniem gospodarstwa.

Samorządy organizują dowóz wody, przede wszystkim dla ludzi, do celów gospodarczych i do picia. Beczkowozy pracują bez przerwy. Wodę dowożą też strażacy. Wysychają również górskie torfowiska uważane do niedawna za nieprzebrany magazyn wody. To może oznaczać, że zabraknie wody nawet w karkonoskich i izerskich kurortach.

- Tylko z terenu Karkonoskiego Parku Narodowego rocznie pobieranych jest 5 milionów metrów sześciennych wody. Nie będzie więcej, a raczej mniej, a to może oznaczać problemy z funkcjonowaniem miejscowości turystycznych. Mało kto będzie chciał wypoczywać bez wody - mówi Dariusz Kuś.

Czesi już wprowadzili ograniczenia w poborze wody do instalacji naśnieżających stoki po południowej stronie gór. Po polskiej stronie podobnych ograniczeń nie będzie, bo właściciele stoków korzystają ze zbiorników, które raz opróżnione mogą się napełniać nawet przez kilka tygodni, uniemożliwiając produkcję sztucznego śniegu.

PRW.PL