Tour de Kononowicz
Ludzie, którzy wypromowali Krzysztofa Kononowicza, obwożą go po Polsce jak kobietę z brodą. Widzowie się śmieją. Czy wypada?
Jego rzecznik wozi go po klubach całego kraju. Członkowie partii Czasnashow zasypują tam przyszłego prezydenta RP pytaniami. Białostocki bezrobotny odpowiada, wygłasza expose, a już po chwili cała sala ryczy
Pan, panie Kononowicz, jest przeciwko alkoholowi? Tak? - w jednej z gdańskich dyskotek pyta kandydata na głowę państwa Bartek Latawski. Zapytany odpowiada, że oczywiście, tak. Wtedy młody chłopak tłumaczy mu, że 85 proc. młodych ludzi wyjdzie z tego lokalu na czworaka. Kononowicz chmurnieje, a goście klubu śmieją się gromko.
Gdy pytam pana Krzysztofa o te rozrywkowo-polityczne tournee i ludzi, którzy go tam witają, wyjaśnia naiwnie:
- W całym Białymstoku młodzi już nie piją! I na tych dyskotekach, jak przyjeżdżam, to tylko oranżada, bezalkoholowo.
Gwiazda na zasiłku
Popularność zdobył w czasie zeszłorocznych wyborów samorządowych. Wtedy film, na którym przedstawia swoją kandydaturę, zobaczyła w internecie cała Polska. Jego wypowiedzi, że "zrobi tak, żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego", robią furorę wśród młodych ludzi.
- Ci ludzie, którzy wożą go po kraju, zrobili sobie z niego średniowieczny cyrk objazdowy - mówi Piotr Najsztub, który z Jackiem Żakowskim gościł Kononowicza i jego rzecznika Czeczetkowicza w programie Tok2Szok w TV4. - A my, oglądając te żałosne przedstawienia, odczuwamy jakąś atawistyczną zwierzęcą radość. Niestety, od wieków cieszy nas widok dziwolągów - dodaje. Według niego Kononowicz ma umysłowość dwunastolatka.
Zupełnie inaczej na tę postać patrzą Bartek Latawski i Dominik Gawęcki z partii Czasnashow. To dwójka konferansjerów, którzy organizują spotkania z Kononowiczem.
- Ja pana Krzysztofa bardzo lubię - zdradza. - Na imprezach pilnujemy, by nikt go nie obrażał. Wcale też go nie wykorzystujemy . Zresztą, sam o tym powiedział w Warszawie, sam też proponuje, żebyśmy wyjeżdżali na kolejne spotkania. Jesteśmy profesjonalistami, a pan Krzysztof gwiazdą, i chcemy, by tak to wyglądało - tłumaczy.
Kasa leci
Ale pieniądze jednak się pojawiają. Według Gawęckiego za występ dostaje je Kononowicz. Czy dzieli się z Adamem Czeczetkowiczem, swoim rzecznikiem? Tego Gawęcki już nie wie - tak przynajmniej twierdzi. Sam Czeczetkowicz zaprzecza, jakoby czerpał zyski z tych występów. Deklaruje, że pieniądze, które biorą, wystarczają jedynie na pokrycie kosztów podróży.
- Tak, żeby nie dokładać do tego interesu - wyjaśnia. Czeczetkowicz odkrył Kononowicza, jak sam mówi, przypadkowo. Szukał kandydata na prezydenta dla swojego komitetu wyborczego i trafił właśnie na bezrobotnego 43-latka. Według niego te wycieczki do klubów to ciągle jeszcze polityka.
- Dbamy o to, by on nie stracił popularności - twierdzi Czeczetkowicz. Zapewnia, że wierzy w sukces Kononowicza w drodze do prezydentury kraju. Chociaż w jego głosie słychać ironię.
- 80 procent ludzi w tym kraju jest takich jak Kononowicz, więc dlaczego miałby nie wygrać w wyborach? Zresztą, ja sam też nie spotykam się z nieprzyjaznymi gestami. Ludzie nas lubią, pan Krzysztof się podoba, a z występów ma pieniądze - przekonuje.
Rzeczywiście, Kononowicz, kandydat na prezydenta, w którego wierzy Czeczetkowicz, sam przyznaje, że zarabia. - Nie muszę brać od mamusi, mam swoje pieniążki teraz - cieszy się jak dziecko.
Marzenia ściętej głowy
Według jednego z białostockich dziennikarzy, który badał sprawę Kononowicza na miejscu, bardzo często można spotkać się z opiniami, że pan Krzysztof jest niezrównoważony psychicznie.
- Ludzie nie chcą tego mówić - twierdzi. - Ale kiedy już się zdecydują, to albo mówią o nim, że swój chłop, albo twierdzą, że ma nierówno pod sufitem. Bardzo nieprzyjemnym człowiekiem jest za to Czeczetkowicz. To ktoś, kogo można się bać - zdradza redaktor.
Najsztub uważa, że Czeczetkowicz to cynik, bo nigdy nie powiedział nic, co uzasadniałoby wystawienie Kononowicza do walki o prezydencki fotel Białegostoku. Nie ma też najlepszego zdania o tych, którzy organizują jego występy.
Ci zaś twierdzą, że Kononowicz ma swoje marzenia, a do nich powinien mieć prawo każdy.
On sam wydaje się spełniony i zadowolony.
- Bardzo dobrze się czuję. Miałem teraz urodziny, śpiewali mi w Warszawie 200 lat, a może za rok będą życzyć jeszcze trzystu - opowiada kandydat na prezydenta Polski. - I ci chłopcy, co to organizują moje expose. To tacy dobrzy ludzie, tacy mili i szczerzy...
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska