Spółka pokieruje pociągami
Czy znaleziono lekarstwo na kulejące przejazdy pasażerskie?
Za dwa lata po Dolnym Śląsku będziemy jeździć pociągami i szynobusami nowej spółki kolejowej.
Ma ją utworzyć Zarząd Województwa Dolnośląskiego z PKP, jeśli będą one zainteresowane. Jeśli nie - to z Czechami lub z Niemcami.
O tym, że w dolnośląskich kolejach dzieje się źle, nie trzeba nikogo przekonywać. Jak wylicza urząd marszałkowski, w ciągu 6 lat zamkniętych zostało 600 km linii kolejowych. Z Wrocławia do Wałbrzycha jedzie się dziś pociągiem 103 minuty, a autobusem 83. Tę samą trasę w 1936 roku pokonywało się koleją w 66 minut.
Kolej nie ma dna
Dla marszałka Andrzeja Łosia, a właściwie Patryka Wilda, jednego z jego zastępców, samorządowa spółka to jedno z kluczowych zadań na tę kadencję.
- Będzie lepiej i taniej - deklaruje Partyk Wild. - My chcemy zrobić to samo. Zaczynamy od kupowania taboru. W tym i przyszłym roku przeznaczamy na to po 60 milionów złotych. Wiem, że to za mało, ale szukamy partnera do spółki. Najchętniej takiego, który wniesie tabor - dodaje.
Na razie wiadomo, że do 2009 roku, kiedy Polski rynek zostanie otwarty na konkurencję dla PKP, urząd marszałkowski będzie przejmował te linie, z których rezygnować będą Przewozy Regionalne. A jednocześnie będzie trwała praca nad wprowadzeniem jednego systemu biletów i rozkładów jazdy z przewozami autobusowymi.
Wszystko po to, żeby w 2009 roku istniały trzy rodzaje kolejowych połączeń: regioekspres, pociągi regionalne i kolej lokalna. - Pierwsze będą się zatrzymywały rzadko, w miastach mających powyżej 40 tysięcy. Za to będą jeździć szybko. Pociągi regionalne będą stawać w miejscowościach powyżej 5 tysięcy mieszkańców. Kolej lokalną, inaczej kolej aglomeracyjną, którą powinny zajmować się lokalne samorządy, chcemy zintegrować z systemem wojewódzkim - tłumaczy Patryk Wild. Ale najpierw trzeba kupić tabor. Do tej pory województwo nie miało do tego szczęścia. Szynobusy się psuły albo nie udawało się ich kupić. - Przeglądałem dokumenty tych przetargów i wierzę, że wiem, co zrobić, żeby następne się udały - zapewnia Wild.
Jak nie PKP, to Czesi
Czy utworzenie spółki kolejowej uda się władzom województwa? Urzędnicy twierdzą, że tak i przywołują koleje mazowieckie i tamtejszy samorząd, któremu sztuka utworzenia spółki udała się na początku 2005 r. - Samorząd województwa mazowieckiego płacił PKP około 40 mln zł rocznie, zaś od momentu powołania spółki wydaje na ten sam cel już 120 mln zł - mówi Marek Pawicki, dyrektor Dolnośląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych, który nie czuje się zagrożony ewentualną konkurencją. - Takie samorządowe spółki w innych krajach są rzadkością. Wszędzie do kolei się dopłaca - dodaje.
Konkurencja jednak pojawi się na naszych torach. Za dwa lata będą mogli już u nas jeździć Czesi czy niemiecki Deutsche Bahn. - Jeśli nie uda nam się stworzyć spółki kolejowej z PKP, zrobimy to z kim innym. Najchętniej z Czechami - deklaruje Partyk Wild.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska