Werbowali do burdelu
Do trzech lat więzienia grozi parze właścicieli nocnego lokalu, którzy chcieli namówić bolesławiankę do prostytucji. Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko stręczycielom złapanym w marcu przez bolesławiecką policję. Pomogła w tym niedoszła ofiara.
Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko dwójce właścicieli lokalu z Łęknicy, którzy szukali w Bolesławcu kobiet do pracy. Chodzi o nakłanianie do nierządu. Ewa S. i Władysław Z. rozwiesili w Bolesławcu oferty i próbowali nakłonić do pracy w Night Clubie VIP w Łęknicy kobietę, która zareagowała na ogłoszenie. Nie udało im się to, a kandydatka do pracy, Grażyna T., zgłosiła sprawę na policję. - Zmyliło mnie to, że ogłoszenie było podpisane przez kobietę - mówi Grażyna. - Szukano kogoś dyspozycyjnego, oferowano dobrą dniówkę. Gdy zadzwoniłam, okazało się, że to praca w agencji towarzyskiej. Przeraziło mnie, że ktoś chce ze mnie zrobić prostytutkę. Powiadomiłam policję. Policjanci skorzystali z pomocy Grażyny i postanowili wykorzystać okazję do złapania sprawców na gorącym uczynku, podczas namawiania do pracy. Grażyna umówiła się na spotkanie ze stręczycielami. Sami wybrali miejsce przy budce telefonicznej na stacji paliw przy ul. Wesołej w Bolesławcu. Grażyna poszła na spotkanie uzbrojona przez policjantów w dyktafon i mikrofon. Funkcjonariusze czekali w pobliżu i po półgodzinnej rozmowie zatrzymali mieszkańców Łęknicy. W samochodzie podejrzanych znaleziono sto ulotek z ofertami pracy przeznaczonych do rozklejania na słupach. Agencją towarzyską, do której próbowano werbować Grażynę T., zajęła się policja z Zielonej Góry. Niestety, podczas nalotu na mieszkanie, w którym miały pracować prostytutki, po agencji nie było już śladu. Prowadzących agencję miało ostrzec to, że stręczyciele nie odbierali telefonów. Zatrzymanym postawiono zarzut ułatwiania i nakłaniania do nierządu w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Grozi za to do 3 lat więzienia. Ewa S. przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia. Władysław Z nie przyznaje się. Oskarżeni pozostają na wolności, zastosowano wobec nich poręczenie majątkowe. - Ostrzegamy kobiety przed pochopnym korzystaniem z podejrzanych ofert pracy - mówi Leszek Dłużyk, zastępca komendanta bolesławieckiej policji. - Podejmując pracę trzeba sprawdzić potencjalnego pracodawcę i nie chodzić na spotkania w pojedynkę. Jak widać z tej historii, czasem oferty pracy kryją w sobie niebezpieczeństwo.
Gazeta Wojewódzka