Koniec szpitalnych cegiełek...
Pacjenci i ich rodziny nie kupią już więcej szpitalnych cegiełek i nie przyśpieszą w ten sposób zabiegu, czy wizyty u specjalisty. Starosta zgorzelecki zakazał ich sprzedaży.
Nie mogłem pozwolić na łamanie prawa - argumentuje starosta Piotr Woroniak. Niewykluczone, że sprawą zajmie się wkrótce prokuratura. Zofia Barczyk, dyrektor szpitala w Zgorzelcu, jest jednak spokojna. - Wszystko odbywało się zgodnie z prawem i na zasadzie dobrowolności. Nie było nadużyć - zapewnia. Opinie pacjentów są podzielone. Jedni cieszą się z likwidacji cegiełek, bo teraz wszyscy będą traktowani jednakowo. Inni są zmartwieni, bo bez cegiełek kolejki do lekarzy mocno się wydłużą. - Publiczne zakłady opieki zdrowotnej nie mają prawa pobierać od pacjentów opłaty za usługi medyczne - wyjaśnia powody swojej decyzji starosta Piotr Woroniak. Powołuje się przy tym na ustawę o systemie opieki zdrowotnej i wytyczne Ministerstwa Zdrowia. Okazuje się też, że w sprawie zgorzeleckich cegiełek ministerstwo już interweniowało. - We wrześniu otrzymaliśmy pismo z Warszawy - mówi Beata Czekałowska, naczelnik wydziału spraw obywatelskich w starostwie. Wcześniej sprawą interesował się także wojewoda dolnośląski. Zarządzono kontrolę, która jednak nie stwierdziła nieprawidłowości. Po piśmie z ministerstwa podjęta została kolejna próba wyjaśnienia kontrowersji wokół cegiełek, ale ich sprzedaży nie wstrzymano. - Dopiero nowy starosta zdecydował, że przerywamy akcję - tłumaczy naczelnik Czekałowska. W sprawie cegiełek sami pacjenci mają mieszane odczucia. Jedni chwalą ich likwidację, inni są pełni obaw. Pacjenci mieli do dyspozycji nominały od 5 do 200 zł. Po wykupieniu cegiełek za umówioną kwotę można się było szybciej dostać nie tylko do okulisty, ale także do laryngologa, pediatry, czy ortopedy. Sprzedaż cegiełek pozwalała zgorzeleckiemu szpitalowi rozładować kolejki do specjalistów. Do niektórych lekarzy czas oczekiwania na wizytę refundowaną przez NFZ przekraczał pół roku! - W przypadku poradni okulistycznej kwota kontraktu pozwala na przyjęcie średnio 40 pacjentów dziennie. Gdyby szpital miał więcej pacjentów, NFZ za nich nie zapłaci - tłumaczy Piotr Ilczyna, specjalista ds. marketingu w zgorzeleckim szpitalu. - Dlatego, aby ułatwić dostęp do specjalisty a jednocześnie wspomóc szpital, wprowadzono cegiełki. Nie tylko nad Nysą Okazuje się też, że cegiełki to nie tylko zgorzelecki sposób na dofinansowanie służby zdrowia. W bolesławieckim SP ZOZ-ie są one sprzedawane również, już od 4 lat. - Kupno cegiełki nie wpływa u nas na przyjęcie pacjenta do szpitala, czy na zabieg - zastrzega jednak Urszula Fuchs, dyrektor ZOZ-u. - To jest zabronione, cegiełka to tylko dobrowolny datek. Przestrzegamy tego, aby pacjent nie czuł się do niczego zmuszany - dodaje. Dokładnie na tym samym zależy Małgorzacie Sadowy Piątek, rzecznikowi praw pacjenta przy wrocławskim oddziale NFZ. - Pacjent powinien otrzymać świadczenie niezależnie od tego, czy kupuje cegiełkę, czy nie. Ustawa zabrania publicznym szpitalom działalności komercyjnej. Samym cegiełkom nie jestem przeciwna, ale szpital w Zgorzelcu, według mojej wiedzy, nadużywał tej formy pozyskiwania środków na swoją działalność - uważa rzecznik pacjentów. Cegiełki pod lupą Czy sprzedaż cegiełek w Zgorzelcu faktycznie odbywała się na zasadzie dobrowolności i jak zostały wykorzystane zdobyte w ten sposób pieniądze, sprawdzi komisja rewizyjna powiatu. Kotrolę rozpoczyna już w tym tygodniu.
Gazeta Wojewódzka