Tragedia w Piechowicach. W pożarze zginęło 3 dzieci.

Prawdopodobnie od świeczki mógł wybuchnąć pożar w mieszkaniu w Piechowicach, na skutek którego zginęła trójka małych dzieci. W mieszkaniu nie było od kilku dni prądu i oświetlano je świeczkami.

Trójka dzieci w wieku 4, 6 i 7 lat zginęło w pożarze w Piechowicach. Nadal nie są znane powody pożaru, który wybuchł w pokoju dzieci.

Jak mówi Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji alarm podniósł sąsiad:

- Krzyki obudziły sąsiadów. Jeden z sąsiadów przyszedł do tego lokalu, obudził dziadka, któremu udało się opuścić mieszkanie. Niestety w pomieszczeniu, w którym przebywały dzieci, już był ogień, nie można było dostać się do środka - tłumaczy Bagrowska.

Matki w tym czasie nie było w domu. Jedna z jej znajomych mówi, że zgłaszała wcześniej pomocy społecznej, że dzieci nie mają odpowiedniej opieki.
- Jej pewnie na noc nie było, bo ona lubiła imprezy. Ostatnio opiekę ostrzegałam i nikt nic nie zrobił. Ostatnio trochę się zaczęła zajmować, bo faktycznie miała nacisk, że zabiorą jej dzieci. To jest moja koleżanka, wychowywałyśmy się w tym samym domu dziecka - mówi znajoma matki.

Matka jest w tej chwili przesłuchiwana. Jest trzeźwa. Dziadek, który opiekował się dziećmi także był trzeźwy.

Budynek, w którym doszło do pożaru znacząco nie ucierpiał. Pozostali lokatorzy wrócili do mieszkań.
Nieoficjalnie wiadomo, że w mieszkaniu, w którym doszło do tragedii, nie było prądu. Przynajmniej od czwartku, a oświetlenie zapewniały świece.
Biegły w tej chwili pracuje na miejscu. Ma ustalić przyczyny wybuchu ognia.

prw.pl