Jest wyrok w sprawie zabójcy z Sobieszowa

Zapadł wyrok w sprawie głośnego morderstwa, do którego doszło w nocy z 6 na 7 września 2016 roku. Marek L. został oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem swojej partnerki oraz usiłowanie zabójstwa córki.

Mężczyzna spędzi resztę życia w więzieniu. Proces przed jeleniogórskim sądem rozpoczął się 30 marca. 45-latek od początku nie przyznawał się do winy. Sąd wydając wyrok, nie miał jednak wątpliwości i skazał go na dożywocie.

Sąd orzekł, że działał z zamiarem zabicia obu kobiet. - Po wejściu do mieszkania Małgorzaty R. trzymaną w ręku siekierą zadawał trzonkiem, ostrzem i obuchem ciosy po całym ciele pokrzywdzonej, a po nieskutecznej próbie zamachu na życie Aleksandry L. powrócił do leżącej w przedpokoju Małgorzaty i ponownie zaatakował ją siekierą. Oskarżony chciał też pozbawić życia swoją córkę, Aleksandrę. Świadczy o tym rodzaj użytego narzędzia, jakim była siekiera, sposób, a także liczba i rodzaj zadanych ciosów - mówił sędzia Robert Bednarczyk.

- W ocenie sądu brak okoliczności łagodzących - dodał. O warunkowe zwolnienie Marek L., będzie mógł się ubiegać dopiero po 30 latach więzienia. Musi też wypłacić córce 300 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok na razie nie jest prawomocny.

Zdaniem sąsiadów Marek L. miał problemy z alkoholem. Dodają, że Małgorzata R. zwierzała im się, że ma już dość jego pijaństwa i zamierzała odejść. Rodzina miała założoną niebieską kartę. W końcu 39-latka wyrzuciła go z domu. Tydzień przed morderstwem ktoś podpalił auto kobiety. Feralnej nocy Marek L. przyszedł do domu z siekierą.

Zadał Małgorzacie ponad 20 ciosów. Gdy w jej obronie stanęła ich wspólna córka, mężczyzna rzucił się też na nią. Przeżyła, bo udało jej się uciec. Zabarykadowała się w pokoju i wezwała pomoc. Matka zmarła po trzygodzinnej reanimacji w szpitalu. Marek L. został zatrzymany, gdy uciekał z domu.

Stwierdził tylko, że Małgorzacie się należało.

Źródło: onet.pl