Kolonijny koszmar trwa...

- Chcę, aby prawda wyszła na jaw - mówi rozżalona pani Anna z Jeleniej Góry, której syn podczas pobytu nad morzem był bity i poniżany. Nastoletni oprawcy siłą zdjęli mu majtki i dotykali w miejsca intymne. Dramat rozegrał się na kolonii w Rewalu.

Jeleniogórski sąd rodzinny i nieletnich przesłuchał w ubiegłym tygodniu kilku chłopców w bulwersującej sprawie. Rozprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami, a na salę nie wpuszczono nikogo, prócz najbliższej rodziny i opiekunów dzieci. O dramatycznych wydarzeniach musieli opowiedzieć chłopcy, którzy na kolonii w Rewalu spali w jednym pokoju z pokrzywdzonym. Do sądu przyszli między innymi Beata Sieradzka i jej 11-letni syn Damian. - Moje dziecko też skarżyło się po powrocie z kolonii. Syn narzekał, że był bity - wyznaje matka dziecka. Kobieta zastanawia się, gdzie byli nauczyciele, którzy powinni pilnować dzieci. Wezwanie do sądu zdziwiło za to panią Zofię. Jeleniogórzanka myślała nawet, że to pomyłka. Dwójka jej synów nic nie wspomniało o dramatycznych wydarzeniach w trakcie wypoczynku. - Nie mam z synami żadnych problemów. Jestem roztrzęsiona. Równie dobrze mogło to spotkać moich chłopców - mówi. Jednak zdaje sobie sprawę, że do bójek między kolonistami mogło dojść. Mama ośmiolatka, nad którym się znęcano chce, aby winni zostali ukarani. Jej syn na kolonii w Rewalu przeżył koszmar. Dzieci na wypoczynek nad morze wysłał jeleniogórski Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Ośmiolatek przez dwa tygodnie był krzywdzony przez starszych kolegów. Po powrocie do domu wyznał, że nastoletni oprawcy posunęli się nawet do tego, że przemocą dotykali go w miejsca intymne, rozebrali i nagiemu robili zdjęcia. - Syn stara się zapomnieć dramat przez jaki musiał przejść. Wiem, że nadal to wszystko w nim siedzi - mówi załamanym głosem pani Anna.

Gazeta Wojewódzka