Funkcjonariusze z drogówki czekają na wyrok

Szesnastu funkcjonariuszy drogówki przed sądem w ubiegłym roku postawiła wrocławska Prokuratura Okręgowa. Rozstrzygnięcie poznamy w piątek.

Oskarżono ich o przekroczenie uprawnień służbowych. Policjanci, według prokuratury, mieli fałszować mandaty, korygując wysokość nałożonych na kierowców kar.
Prokuratura przesłuchała ponad trzystu świadków, którzy zostali ukarani przez jeleniogórskich policjantów w latach 1997- 2001.
Mecenas Andrzej Graunitz, obrońca oskarżonych, w mowie końcowej wnosił o uniewinnienie funkcjonariuszy, bo jego zdaniem nie naruszyli oni prawa.
- Nie ma mowy o fałszerstwie. Policjanci robili jedynie korekty na mandatach. Nie jest to zabronione, zmieniali tylko decyzje, co do wysokości kary - tłumaczy obrońca.

Przełożeni wiedzieli
Powodem zmniejszania wartości mandatu miały być prośby kierowców, którzy znajdowali się w złej sytuacji materialnej.
Poprawione mandaty widzieli przełożeni policjantów. Nadzorowali ich wystawianie i przez dłuższy czas nie wzbudzało to żadnych sprzeciwów. W urzędzie wojewódzkim, gdzie trafiały mandaty, także nikt nie doszukał się nieprawidłowości. Śledztwo wszczęto dopiero po doniesieniu złożonym przez byłego funkcjonariusza drogówki.

Tylko pokwitowania
Prokuratura nie przedstawiła podczas procesu ani jednego rzekomo sfałszowanego mandatu. Dowodem były jedynie pokwitowania ich wystawienia.
Oskarżeni policjanci od ponad dwóch lat są zawieszeni w służbie. W tym czasie otrzymują tylko połowę wynagrodzenia. Wszyscy liczą na uniewinnienie i powrót do służby.
Odsuniętych od pracy jest także kilku funkcjonariuszy, którzy w latach 1997- 2001 pracowali w sekcji prewencji jeleniogórskiej komendy. Oni także korygowali wysokość nałożonych kar. Ich proces jeszcze się nie zaczął.

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska