Corhydron pod lupą
Prokuratura chce zlecić badanie kilkudziesięciu tysięcy ampułek z corhydronem specjalistom z krakowskiego Instytutu Analiz. - Zbieramy ampułki z całego kraju. Sortujemy je seriami - opowiada Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka jeleniogórskiej prokuratury.
Chodzi o to, aby zbadać najpierw corhydron z feralnej serii, w której do niektórych opakowań zamiast tego leku trafił preparat zwiotczający mięśnie.
Do prokuratury codziennie przychodzą przesyłki z lekiem, wyprodukowanym przez Jelfę. Węglarowicz-Makowska dodaje, że specjaliści z Krakowa wyliczyli, że badanie dziesięciu tysięcy ampułek może zająć nawet osiem miesięcy. A według szacunków, pod lupę trzeba będzie wziąć nawet około czterdziestu tysięcy ampułek. Zapowiada się długie i żmudne śledztwo.
Sprawdzanie zawartości opakowań to niejedyne zajęcie jeleniogórskiej prokuratury, związane z corhydronem - prowadzi ona także śledztwo w sprawie produkcji i dystrybucji leku.
- Sprawdzamy także zawiadomienie ministra zdrowia Zbigniewa Religi o ewentualnym popełnieniu przestępstwa przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny, wojewódzkich inspektorów farmaceutycznych, głównie z Lublina i Gdańska, pracowników Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego oraz Urzędu Rejestracji Leków - powiedziała Węglarowicz-Makowska.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska