Sąd zajmuje się sprawą pokrzywdzonego ośmiolatka
Sąd przesłuchuje chłopców zamieszanych w znęcanie się nad ośmiolatkiem. - Chcę, aby prawda wyszła na jaw - mówi rozżalona pani Anna, której syn podczas pobytu nad morzem był bity i poniżany. Nastoletni oprawcy siłą zdjęli mu majtki i dotykali.
Jeleniogórski sąd rodzinny i nieletnich przesłuchał wczoraj kilku chłopców w bulwersującej sprawie. Sprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami. Na salę nie wpuszczono nikogo, prócz najbliższej rodziny i opiekunów dzieci. O dramatycznych wydarzeniach musieli opowiedzieć chłopcy, którzy na kolonii w Rewalu spali w jednym pokoju z pokrzywdzonym.
Do sądu rodzinnego i nieletnich przyszli między innymi Beata Sieradzka i jej 11-letni syn Damian. - Moje dziecko też skarżyło się po powrocie z kolonii. Syn narzekał, że był bity - wyznaje matka dziecka. Kobieta zastanawia się, gdzie byli nauczyciele, którzy powinni pilnować dzieci.
Wezwanie do sądu zdziwiło za to panią Zofię. Jeleniogórzanka myślała nawet, że to pomyłka. Dwójka jej synów nic nie wspomniała o dramatycznych wydarzeniach w trakcie wypoczynku.
- Nie mam z synami żadnych problemów. Jestem roztrzęsiona. Równie dobrze mogło to spotkać moich chłopców - mówi. Jednak zdaje sobie sprawę, że do bójek między kolonistami mogło dojść.
Mama ośmiolatka, nad którym się znęcano, chce, aby winni zostali ukarani. Jej syn na kolonii w Rewalu przeżył koszmar. Dzieci na wypoczynek nad morze wysłał jeleniogórski Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
Ośmiolatek przez dwa tygodnie był krzywdzony przez starszych kolegów. Po powrocie do domu wyznał, że nastoletni oprawcy posunęli się nawet do tego, że przemocą dotykali go, rozebrali i nagiemu robili zdjęcia.
- Syn stara się zapomnieć dramat, przez jaki musiał przejść na kolonii. Wiem, że nadal to wszystko w nim jest - mówi załamanym głosem pani Anna.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska