Opłata targowa w Karpaczu wzrosła o 300%

Chętni do handlowania na ulicach będą płacić dziennie po 21 złotych za każdy metr powierzchni zajęty pod handel. Dotychczas było to 7 złotych.

Po raz pierwszy płacić mają ją także właściciele stałych sklepów, jeśli tylko wystawiają towary na zewnątrz, poza sklep. Jest to praktyka powszechna w miastach turystycznych. Tyle, że mają płacić nie za każdy metr, a w sumie ryczałtowo 20 złotych dziennie za wystawkę. Teresa Radkiewicz mówi, że to cios dla handlowców zupełnie niespodziewany, bo nie było konsultacji z mieszkańcami, a radni całą rzecz wymyślili sami, na sesji.

Podwyżki wywołały falę sprzeciwu kupców, którzy tłumaczą, że wystawianie towarów na zewnątrz to konieczność:

"Będzie mniej widać towaru i mniejsze będą utargi. Jak jest wystawiony towar to turysta widzi, a tak jak będzie schowane to nie będzie widać".

Choć urząd miasta takiej propozycji nie przygotował to podwyżkę opłat wdrożyli sami radni z Karpacza. Jak mówi burmistrz Radosław Jęcek, chodzi nie tyle o pieniądze, co uporządkowanie przestrzeni:

"Jest pewnego rodzaju wybór dla takiego przedsiębiorcy - czy chce wystawiać towar na zewnątrz w pasie drogi za co będzie musiał zapłacić czy schować to co w dużej części mieszkańcom, radnym i turystom też chodzi".

Nowe stawki opłat targowych mają też wyrównać szanse na rynku tych, którzy handlują stale i płacą do miasta podatki przez cały rok, z tymi, którzy pojawiają się w szczytach sezonu i chcą handlować w najlepszych miejscach.

W Karpaczu kupcy organizują spotkania z samorządowcami. Jak mówią, popierają kwestię uporządkowania handlu w Karpaczu, ale chcą mieć na to wpływ. Szczególnie że samorząd Karpacza przygotowuje także uchwałę krajobrazową, która ma zmusić przedsiębiorców do usunięcia wielkich reklam.

PRW.pl