Corhydron zamiast koksu?
Zaskakującego odkrycia dokonali małopolscy policjanci poszukujący pacjentów, którym lekarze przepisali corhydron. Okazało się, że recepty wystawiane były na inwalidów wojennych, a specyfik zamiast do chorych prawdopodobnie trafiał do prywatnych gabinetów i na siłownie.
Akcja poszukiwania pacjentów, którzy mogli zażywać corhydron, rozpoczęła się na polecenie komendy głównej policji i głównego inspektora farmaceutycznego. Do akcji ruszyła policja. W trakcie tych poszukiwań wyszło na jaw, że część recept była fałszywie wypisywana. "Około 40 osób spośród tych, do których dotarliśmy, nie miało pojęcia, czego od nich chcemy. Twierdzili, że nigdy nie mieli kontaktu z corhydronem" - opowiada anonimowo małopolski policjant.
Skąd takie zapotrzebowanie na lek dla alergików? Anonimowo "Gazecie" wyjaśniła sprawę lekarka: "Od pewnego czasu lekarze prowadzący prywatne praktyki muszą mieć w każdym gabinecie zestaw przeciwwstrząsowy, w skład którego wchodzi corhydron. Zamiast płacić, wypisują recepty na inwalidów ze swoich przychodni - mówi. Corhydron jest lekiem sterydowym w atrakcyjnej cenie, cieszy się więc popularnością wśród bywalców siłowni".
onet.pl