O jeleniogórskich radnych na wesoło

Z reguły bywało poważnie i na serio, ale były też momenty zabawne, nawet komiczne. Rada miejska Jeleniej Góry obradowała w ciągu minionych 4 lat 50 razy. Rajcowie pracowali nie tylko na sesjach, ale przede wszystkim w komisjach. Wielu tym spotkaniom przysłuchiwaliśmy się.
Autorem najzabawniejszych wypowiedzi, komentarzy i uwag był chyba Kazimierz Klimek. Na sesji budżetowej w 2005 roku: "Ten budżet nie spełnia moich walorów. Mówi się o skejtparcie..."
Albo na posiedzeniu komisji: "To jest ewelement, komfabulować". Padło z jego ust też takie stwierdzenie: "Jelenia Góra to jest kotlina w zakresie turystyki". A na posiedzeniu komisji gospodarki komunalnej w sprawie jednego ze strychów w budynku komunalnym: "W czasie pożaru strychy grożą niebezpiecznością. Mieszkańcy, jak będą musieli wykupić mieszkania i strychy, to będą musieli partycypulować w kosztach".
A na jednej z ostatnich sesji, we wrześniu, radny K. Klimek wyszedł z sali obrad przed końcem posiedzenia, co spowodowało ostrą reakcję przewodniczącego. Jerzy Pleskot zapowiedział, że wszystkim, którzy bez usprawiedliwienia opuszczają obrady, potrąci diety. K. Klimek napisał więc usprawiedliwienie (pisownia oryginalna):
"Z uwagi na rozległą rozciętą ranę w lewym ręku, która w pewnym momęcie sie otworzyła i zaczołem krwawić nie zdążyłem powiadomić na sesji ani p. Przewodniczącego lub sekretarza obrad co się stało i dlatego opuściłem sesję sądząc że zaraz wrócę trwało to jak trwało dlatego wróciłem na sesję zabezpieczoną ręką z nowym opatrunkiem i byłem do samego końca."
Z barwnych porównań i innych figur stylistycznych słynie Wiktor Prystrom, który z racji słusznego wieku nie raz odwoływał się w wypowiedziach do czasów sprzed lat nawet kilkudziesięciu.
Swoje niezadowolenie wyraził kiedyś w ten sposób: "Stworzył pan fuja w postaci tego projektu, bo ten projekt jest fuj" - powiedział do Feliksa Rosika, naczelnika wydziału kontroli.
Z kolei do zastępcy naczelnika wydziału geodezji Jacka Praszczyka powiedział stanowczo: "Kolego Praszczak, my nie jesteśmy krasnoludki".
Częstym adwersarzem radnego W. Prystroma był Władysław Kuc, którego tak scharakteryzował: "Pan Kuc jest starszy ode mnie i jest mu bliżej do królestwa niebieskiego".
W. Prystrom stosował też częste porównania ze zwierzętami, nawet wobec własnej osoby: "Nie jestem koniem, co ciągnie do tyłu, jestem tym osiołkiem, co ciągnie do przodu".
Na wzór radiowej Trójki złote lub srebrne usta moglibyśmy przyznać także radnemu Ryszardowi Dzięciołowskiemu za pobudzanie wyobraźni: "Jeśli wprowadzi się zmiany do projektu uchwały, to tak skostnieje i zakleszczy się" albo "To, co mnie uderza w naszym prawie, że banan to musi mieć takie, a takie wymiary."
Złotoustym okazał się też wtedy, gdy porównywał: "Ten sposób rządzenia miastem to model gieriatryczny".
Rozbawiał salę swoimi wystąpieniami nierzadko także radny Józef Gajewski, przez część kolegów nazywany "sołtysem". Na sesji, na której rozstrzygano sprawę ustalania opłat za parkowanie w mieście: "Turysta przyjedzie do miasta i nie znajdzie miasta i pojedzie dalej do Karpacza, Szklarskiej".
Albo oglądając perspektywę Jagniątkowa: "Niech sobie to skojarzę na stole".
A na komisji prawa i spraw społecznych radny Zbigniew Toś tymi słowy zgodził się z wiceprezydentem Bogusławem Gałką: "To, co pan powiedział, wyjął mi pan z oka".
I jeszcze dwa cytaty z wypowiedzi radnego Stanisława Konata: "Zapytano mecenasa na dwa pytania", "Pies nie wydra, podobny do świdra" - to w kontekście wypowiedzi o konieczności utrzymania poradni psychologiczno-pedagogicznej.
Jeśli o nas chodzi, to brylantowe usta przyznalibyśmy radnemu Grzegorzowi Niedźwieckiemu za wątek serialowy: "Wyobrażałem sobie, że praca radnego to taka praca, jak w filmie doktor Queen".

Nowiny Jeleniogórskie