Samoobrona w Piechowicach rośnie w siłę

W Piechowicach Samoobrona potęgą jest i basta. Od powodzi. To wtedy Andrzej Lepper rozdał powodzianom 100 tysięcy złotych. Za dwa tygodnie jego partia pierwszy raz w historii wystawi tam kandydatów do rady miejskiej i powiatu. I ma wielkie szanse do nich wejść...
Przez szesnaście lat jedyną partią popieraną w Piechowicach było Polskie Stronnictwo Ludowe. Jego członkiem jest urzędujący już czwartą kadencję burmistrz Stanisław Ejnik. Teraz pozycja ludowców jest zagrożona. Nie tylko tracą poparcie, ale i ludzi. Zdzisław Jędrzejek, członek PSL-u, kandyduje z listy Samoobrony: - To jedyna normalna partia. Nie, jak te wielkie, które ludziom tylko obiecywać potrafią - tłumaczy.

Samoobrona obstawiła w Piechowicach osiem z piętnastu okręgów wyborczych do rady miejskiej i wszystkich pięć do rady powiatu.

- Kandydaci nie zawsze należą do partii. To lokalne autorytety - przekonuje Ryszard Nowak, szef Samoobrony w powiecie jeleniogórskim.

Te lokalne autorytety to m.in.: były przewodniczący komitetu wojewódzkiego PZPR w Jeleniej Górze, mechanik samochodowy, wieloletni działacz ZSL, szef kółek rolnych i działacz Stronnictwa Demokratycznego.

Sam Nowak wcześniej był posłem Unii Pracy. W parlamencie zasłynął z walki z sektami.

Siła Samoobrony w Piechowicach urosła w ciągu niespełna trzech miesięcy. W sierpniu, gdy kilkadziesiąt gospodarstw zalała powódź (straty wyniosły kilkadziesiąt milionów zł), miasto odwiedzili dwaj prominentni politycy - wicepremier Ludwik Dorn i właśnie Lepper.

Dorn obiecał najbardziej poszkodowanym po sześć tysięcy złotych i szybko uciekł do Warszawy. Tydzień po nim przyjechał Lepper, i to z teczką, w której było 100 tys. złotych. W świetle kamer wręczył ją burmistrzowi burmistrzowi i kazał natychmiast wypłacić najbardziej poszkodowanym.

Wizytę przygotował poseł Samoobrony Grzegorz Kołacz. Burmistrz Stanisław Ejnik otrzymał polecenie przygotowania listy poszkodowanych.

Ryszard Nowak jeszcze dwa dni po wyjeździe Leppera z Piechowic rozdawał powodzianom partyjne pieniądze. Każdemu powtarzał: "To są pieniądze Samoobrony dla pani (lub pani) w tych trudnych czasach". Nowak przyznaje, że po odwiedzinach przewodniczącego do Samoobrony chciało zapisać się kilkadziesiąt osób.

Mieszkańcy Piechowic pamiętają gest wicepremiera. Romana Kaciłowicza i Andrzeja Rzepczyńskiego spotykamy pod sklepem spożywczym, w miejscu, gdzie rzeka wystąpiła z brzegu. Kociłowicz nie ma wątpliwości: - Lepper to swój człowiek. Obejrzał straty, porozmawiał z ludźmi, nie uciekł jak tamten drugi. No, jak mu tam...

- Dorn - podpowiada Rzepczyński. - Ten to nawet terenowym samochodem nie chciał podjechać w dół rzeki, żeby zobaczyć, jak ludzi zalało.

Sklepowej Bożenie Ściubidło Lepper też pomógł: - Dostałam tysiąc złotych! I rentę mi podwyższył! A wielu po powodzi bardzo się pogorszyło. Mam zeszyt, to widzę. Ale są tacy, co to dostali, a nic im się nie stało...

Ludowiec Jędrzejczyk jest pewny wyborczego sukcesu: - Na pewno wygram. Ludzie tu pamiętają Leppera.

Gazeta Wyborcza