Wywiad z Robertem Prystromem
- Sytuacja, w której się pan znalazł, chyba nie była zaskoczeniem, bo decydując się kandydować na prezydenta miasta, musiał pan zdawać sobie sprawę, że orzeczenie sądu zamknie panu drogę do ratusza. A sąd warunkowo umarzając postępowanie w sprawie złożenia przez pana nieprawdziwego oświadczenia majątkowego, uznał pańską winę. Ordynacja mówi, że w tej sytuacji nie może pan kandydować ani na radnego, ani na prezydenta.
- Dlatego już kilka miesięcy temu podjąłem kroki w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. Bo w sytuacji, w której mógłbym kandydować bez przeszkód do parlamentu czy nawet na prezydenta państwa, radnym nie mogę zostać. Wystąpiłem więc do Rzecznika Praw Obywatelskich, by zbadał sprawę. Teraz czekam na jego stanowisko. Moim zdaniem zmienione przepisy ordynacji wyborczej nie są zgodne z konstytucją. Przepisy w tej materii są bardzo skomplikowane, a interpretacje prawników niejednoznaczne.
- Czy zrezygnował pan zatem z ubiegania się o najważniejszy fotel w ratuszu?
- Póki co, ciągle jestem kandydatem na prezydenta. Jeśli okaże się, że opinia prawna konstytucjonalistów, na którą czekam, nie pozostawi żadnych wątpliwości, to oczywiście zrezygnuję z kandydowania i wskażę osobę ze Wspólnego Miasta, która zajmie moje miejsce. Chcę przypomnieć, że wszystkie nasze działania we Wspólnym Mieście nie były prowadzone tylko po to, żeby Robert Prystrom został prezydentem. Chodziło o zachęcenie jeleniogórzan, którzy chcą zmian: we władzach, w aparacie urzędniczym, w firmach zależnych od miasta. Jeśli ekipa pana Kusiaka uważa, że zaprzestanę działalności publicznej, to się myli. Nie zostawię ani Wspólnego Miasta, ani ludzi, którzy nam ufają.
- Jeśli pan zrezygnuje z kandydowania, to ucieszy się nie tylko urzędujący prezydent starający się o reelekcję, ale też pozostali kandydaci.
- Ten pierwszy i jego otoczenia najbardziej, bo to oni uknuli całą intrygę. Sprawa mojego oświadczenia za 2003 rok wzbudziła zainteresowanie przewodniczącego rady miejskiej dopiero w 2005 roku. Potem były doniesienia do urzędu skarbowego i UKS-u. Mój portfel był sprawdzany na wylot za okres ostatnich 5 lat. Eseldowska ekipa wierząc w to, że w zeszłym roku J. Kusiak zostanie senatorem, szykowała tę sprawę po to, by uniemożliwić mi start w przedterminowych wyborach na prezydenta miasta. Ponieważ J. Kusiak nie został senatorem, to czekali z tą sprawą aż do teraz. A ja rozpoczynając kampanię wyborczą, tydzień temu mówiłem przecież, że spodziewam się wszystkiego najgorszego. I wystarczyło, że minęło kilka dni...
Nowiny Jeleniogórskie - rozmawiał Grzegorz Koczubaj.