Zgorzelecko-dublińskie przypadki...
Dziesięć jajek za 10 zł, biały ser po 48 zł/kg i chleb za 6zł. To nie prognoza inflacyjna na najbliższe miesiące, ale ceny, które Polacy już teraz muszą płacić. W Irlandii. Ale przy zarobkach rzędu 300-700 euro tygodniowo, nawet irlandzka drożyzna da się przełknąć.
Wojtek wyjechał 2 lata temu. Pracuje na budowie przy rusztowaniach. Zarabia 700 euro tygodniowo, ale do pracy musi codziennie dojeżdżać 1,5 godziny. W domu, który wynajmuje wspólnie ze znajomymi ze Zgorzelca w dzielnicy Dun Laoghaire, pierwszy wstaje rano i ostatni wraca wieczorem. Mieszka ich w sumie sześciu. Płacą 1,5 tys. euro za wynajem, plus opłaty. W ten sposób na mieszkanie można zarobić już w ciągu tygodnia, pracując np. w McDonalds'ie. Tam płace są najniższe i wynoszą ok. 300 euro tygodniowo. Wojtek zarabia znacznie więcej, ale ma już dość rozłąki z rodziną. Chce wracać z końcem tego roku. Odłożył trochę pieniędzy, w Polsce planuje otworzyć własny biznes. Znajome twarze Młodych zgorzelczan w Dublinie można spotkać na każdym kroku. Jest ich tam więcej, niż na deptaku w... Goerlitz. Język polski słychać w pubach, na ulicach, nawet w hipermarketach. - Polaków od razu można rozpoznać - mówi Krzysiek, który w październiku po raz drugi wyjeżdża do Dublina. - Zwłaszcza Polki, bo tamtejsze dziewczyny są po prostu brzydkie. Ułańska fantazja Z dziewczynami w ogóle jest problem. Młodym mężczyznom, którzy wyjechali z Polski, doskwiera samotność. Tworzą się wprawdzie polsko-polskie pary, ale to wyjątki. Dlatego po pracy, gdy samotność zaczyna przeszkadzać, wielu Polaków sięga po alkohol. Coraz częściej zaczyna z nich wychodzić ułańska fantazja, którą poskramiać musi miejscowa policja. Jadą z antenami Nie wszyscy jednak topią tęsknotę w trunkach. Spora cześć walczy z nią przy pomocy... telewizji. Z Polski masowo trafiają do Irlandii zestawy do odbioru telewizji satelitarnej Cyfra+ i Cyfrowego Polsatu. Jacek Lickindorf, który w Zgorzelcu prowadzi sprzedaż tego typu urządzeń potwierdza, że nawet około połowa z kilkuset zestawów, które sprzedał w ciągu ostatniego roku, pojechała do Irlandii. - To sporo mówi o skali zjawiska migracji zarobkowej w ostatnim czasie, bo przecież nie każdy, kto wyjeżdża, kupuje sobie tuner telewizyjny i antenę - zauważa. Brakuje fachowców Masowe wyjazdy do pracy za granicę spowodowały, że w niewielkich podzgorzeleckich miejscowościach coraz trudniej zobaczyć młodych ludzi popijających wieczorem piwo pod sklepem. Ten, jeszcze niedawno częsty widok, zaczął powoli zanikać. Powoli także zaczyna brakować rąk do pracy w samym Zgorzelcu. Problemy ze znalezieniem pracowników miał otwarty niedawno hipermarket Carrefour, wakaty są ciągle w zgorzeleckim McDonalds i w firmach transportowych, gdzie brakuje kierowców. Kłopot ze znalezieniem spawaczy i ślusarzy mają firmy ze specjalnej strefy ekonomicznej w Wykrotach, na pograniczu powiatów zgorzeleckiego i bolesławieckiego. Ludzi ciągle poszukuje włoska firma 3M a także koncern wydawniczy Bauer. Kłopoty mają też zgorzeleccy rzemieślnicy. Brakuje wykwalifikowanych elektryków, murarzy, brukarzy. Wiele firm rezygnuje z tego powodu z udziału w przetargach ogłaszanych np. przez samorządy. - Roboty jest w bród a nie ma kim robić - mówią przedsiębiorcy.
Gazeta Wojewódzka
Tomasz Żukiewicz
Leszek Wrotniewski
Konrad Rydzewski
Rafał Piotr Szymański
Kazimierz Piotrowski
Hubert Papaj
Wojciech Leszczyk
Maciej Lercher
Paweł Kucharski
Oliwer Kubicki
Jacek Jakubiec
Paweł Gluza
Wojciech Chadży