Oprawcy skazani
Jeden zabił żonę gołymi rękami. Dwaj inni wywieźli staruszkę do lasu i okradli jej mieszkanie. Kobieta zmarła, nie wytrzymało jej serce. Wczoraj zapadły wyroki w ich sprawach. Do morderstw doszło w październiku 2005 r., w Mirsku i Olszynie. Mąż i zabójca Małgorzaty K. został skazany na 8 lat więzienia. Zatłukł żonę gołymi rękami i próbował upozorować jej wypadek. Feralnego dnia Stanisław K. wrócił do domu pijany. Żona miała pretensję, że on wydaje pieniądze na alkohol. Pokłócili się.
Zaatakował ją, gdy myła zęby. Rzucił ją na wersalkę i zaczął dusić poduszką. Bił, aż straciła przytomność. Później próbował upozorować wypadek. Wykąpał żonę i zmył plamy krwi z podłogi i ścian. Dwie godziny później wezwał pogotowie. Lekarz od początku nie wierzył w wypadek. Ofiara miała mokre włosy i niestarannie założoną bieliznę.
Stanisław K. przyznał się do zabójstwa, ale później wycofał się z tej wersji. Do końca procesu utrzymywał, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Sąd zakwalifikował zdarzenie jako pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Natomiast Stanisław W. i Mirosław W. odsiedzą 10 i 12 lat. Ich ofiara, 79-letnia Helena K. uchodziła w miasteczku za majętną. Napastnicy zaczaili się na nią przy drodze do Mirska. Wciągnęli ją do auta, zaciągnęli do lasu i związali. Zostawili kobietę w lesie i pojechali splądrować jej mieszkanie.
Po wszystkim przecięli staruszce więzy i zostawili ją w lesie. Kobieta zmarła jednak, najprawdopodobniej ze strachu. Ciało znaleźli grzybiarze. Oskarżeni nie przyznali się do zabójstwa. Twierdzili, że chcieli kobietę tylko okraść. Wyroki nie są prawomocne.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska