Dożywocie za podwójne morderstwo utrzymane w mocy

Był spokojny, pracował w filharmonii od wielu lat jako technik, czasem portier wpuszczał go, aby się przespał w gościnnym pokoju. Pewnej nocy zaatakował go i brutalnie zabił, potem torturował a wreszcie pozbawił życia młodą kobietę, która przyjechała z Warszawy, aby następnego dnia dać koncert. Dlaczego zabił? Proces nie wyjaśnił. Wiadomo jednak, że morderca Michała M. będzie mógł wcześniej ubiegać się o warunkowe zwolnienie. Sąd apelacyjny skrócił ten czas z 50 do 40 lat. Skazany ma do tego prawo. Zmiana wyroku oznacza, że Michał M. będzie mógł ubiegać się o warunkowe zwolnienie gdy skończy 69 lat. - Biorąc pod uwagę średnią długość życia mężczyzn w Polsce, czyli 73 lata, to można by przypuszczać, że ta kara byłaby nieistniejącą w Polsce karą dożywocia bez możliwości ubiegania się o przedterminowe zwolnienie - mówi Andrzej Krawiec z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.

Apelację od wyroku pierwszej instancji złożyła obrończyni Michała M. Domagała się ona skierowania sprawy do ponownego rozpatrzenia, twierdząc, że morderca w chwili dokonania zabójstw był niepoczytalny. Sad odrzucił te argumenty. - Wyrok jest słuszny. Sąd utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji jedynie delikatnie do modyfikując - powiedział prokurator Marek Ratajczyk.

Michał M. może w tej chwili jedynie starać się o kasację wyroku. - Kasacja może dotyczyć jedynie uchybień w zakresie prawa karnego lub procesowego - wyjaśnia Witold Franckiewicz, rzecznik Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. - Będę ustalała z klientem czy będzie chciał wnosić od wyroku kasację, ale dopiero po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku - poinformowała adwokat Michała M. Sylwia Szulawska.

Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. Ósmego marca ubiegłego roku w jeleniogórskiej filharmonii znaleziono dwa ciała: brutalnie zamordowanego portiera i 27-letniej harfistki. Jak ustalili biegli kobieta przed śmiercią była bita, gwałcona, umierała długo, w cierpieniu. Przyjechała z Warszawy na gościnne występy. Po zabójstwie rodzina poprosiła o utajnienie procesu. Michał M. pracował jako technik w filharmonii. Po dokonaniu morderstwa uciekł z miejsca zdarzenia, ale szybko został zatrzymany przez policję. Przyznał się do winy. Nie potrafił jednak powiedzieć dlaczego to zrobił.

TVP