Niemieckie śmieci, polski problem

Ponad 80 ton śmieci, które w ubiegłym tygodniu nielegalnie trafiły na lotnisko w Krzywej (informowaliśmy o tym tutaj), leży tam nadal. Nie udało się jeszcze odnaleźć firmy, która zleciła ich przemyt z Niemiec do Polski. Prawdopodobnie władze gminy będą musiały same zutylizować odpady.
Ponad 80 tysięcy odpadów komunalnych przyjechało do Krzywej z Niemiec w połowie ubiegłego tygodnia. Wyładowano je z trzech tirów. Z każdego ponad 25 ton. Wójt i starosta gminy Gromadka nadjechali, gdy kończył się rozładunek ostatniego tira. Kilkadziesiąt ton odpadów leżało już w czterech hangarach, reszta na ciężarówce. I leżą tak do dziś.

- To typowe odpady komunalne, tzw. niesort - tłumaczy Zdzisław Lech, st. insp. ochrony środowiska z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Jeleniej Górze. - Czyli odpady ze śmieci, które zostały posegregowane, a reszta nadaje się już tylko do utylizacji lub składowania. Takie właśnie odpady trafiły do Krzywej.

Zgodnie z ustawą o międzynarodowym obrocie odpadami nielegalne śmieci, które trafiły już na teren danej gminy, należą do niej. - Główny inspektor ochrony środowiska może wydać decyzję cofnięcia ich do kraju, z którego przyjechały, albo określić sposób ich zagospodarowania.

Oznacza to, że prawdopodobnie władze Gromadki, na terenie której leży lotnisko, będą musiały usunąć śmieci na własny koszt.

Tomasz Węgrzanowski, sekretarz gminy, który razem z wójtem namierzył tira podczas wyładunku: - Liczymy się z tym. Tyle śmieci nasza gmina produkuje w ciągu pół roku, ale jeśli nie będzie wyjścia, zeskładujemy je na naszym wysypisku. To pięć kilometrów stąd.

Dochodzenie w sprawie kontrabandy śmieci prowadzi policja w Bolesławcu. - Niestety, nie udało się jeszcze ustalić osoby lub firmy, która zleciła ten transport - przyznaje Dariusz Borski, naczelnik dochodzeniówki. - Pracujemy nad tym, ale nie ukrywam, że dochodzenie może trochę potrwać.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, tego samego dnia przejście graniczne w Olszynie przejechało jeszcze kilkanaście innych tirów z odpadami. Kierowca jedynego, który udało się zatrzymać (właśnie w Krzywej), miał przy sobie sfałszowany list przewozowy. Widnieje na nim pieczątka niemieckiej firmy, która zleciła transport. Firma nie istnieje.

- Można było przypuszczać, że tak to będzie wyglądać - mówi jeden z inspektorów ochrony środowiska, tropiący przemyt śmieci. - To bardzo dobrze zorganizowana przestępczość i, oczywiście, ogromne zyski. Działa podobnie jak mafia paliwowa - najpierw tworzona jest siatka fikcyjnych firm, dopiero potem rusza przemyt.

Według oficjalnych statystyk Straży Granicznej tylko w tym roku z polskiej granicy zawrócono już prawie 700 tirów z odpadami.

Gazeta Wyborcza