Lato w Karkonoszach
To powinien być udany sezon - tak w pierwszym dniu kalendarzowego lata prognozują właściciele hoteli i pensjonatów w Karkonoszach. Skończyli już liczenie strat po zimie bez zimy, teraz liczą rezerwacje na lipiec i sierpień. I o ile lato nie będzie deszczowe, jesienią będą liczyć zyski. Na głównej ulicy Karpacza, wyłączonej z ruchu samochodowego, tłum. W długi czerwcowy weekend turyści nie zawiedli. Branża turystyczna powoli zapomina o bardzo nieudanej tegorocznej zimie. Nieudanej z dwóch powodów, po pierwsze zabrakło śniegu, po drugie tym razem nie dopisali goście z Rosji, którzy w poprzednich latach spędzali tu w styczniu Boże Narodzenie. Jarosław Pol nie ma wątpliwości, że zawiniła sytuacja międzynarodowa. Zamiast kilku tysięcy, zimą Karkonosze odwiedziło kilkuset gości z Rosji. To wynik konfliktu na Ukrainie i propagandy, która przedstawia nas jako wrogów Rosjan - mówi.
Przedsiębiorcy prognozują, że goście zza wschodniej granicy szybko do karkonoskich kurortów nie wrócą. Ale na sezonie letnim ten fakt się nie odbije. Lipiec i sierpień to czas turystów z zachodu, zwłaszcza z Niemiec. Przyjadą też Holendrzy, Duńczycy i oczywiście goście z całej Polski.
Miarą tego czy sezon można uznać za dobry, czy zły jest obłożenie miejsc noclegowych. 50% to granica opłacalności, 70% to dobry wynik. Z rezerwacji wynika, że może zostać przekroczony. Hotelarze są pełni optymizmu.
W tym roku turyści w Karpaczu mogą wydawać pieniądze w nowych ogródkach gastronomicznych w centrum miasta i na stoiskach z pamiątkami, gdzie, jak w całym kraju, jako hit promowane są maski z podobizną... Adolfa Hitlera. Ręce opadają - komentują władze miasta. Będę rozmawiał ze sprzedawcą, ale mogę tylko apelować do jego wartości, jego człowieczeństwa - mówi Ryszard Rzepczyński.
A cała karkonoska branża turystyczna apeluje do sił wyższych - niech lato będzie pogodne. Choć w górach wcale nie musi być gorące. Wystarczy by nie padał deszcz.
TVP