Leśnicy zniszczyli ujęcia wody?

Władze Piechowic za zniszczenie ujęcia wody w Górzyńcu winą obarczają leśników. Straty przekraczają 500 tysięcy złotych, a według burmistrza Stanisława Ejnika to efekt źle prowadzonej gospodarki leśnej.
Jego zdaniem leśnicy w górach nie czyszczą strumieni, które podczas intensywnych opadów deszczu zamieniają się w rwące rzeki niosące dziesiątki powalonych drzew. Tak jak to miało miejsce na początku sierpnia, kiedy woda kolejny raz zniszczyła ujęcie w Górzyńcu. - Po każdych większych opadach są kłopoty. Jeśli nadleśniczy ze Szklarskiej Poręby nie zacznie prowadzić właściwej gospodarki w lesie, to ujecie w Górzyńcu może być zagrożone w każdej chwili - uważa Ejnik, który dodaje, że zrywka prowadzona jest nieudolnie, przez co powstają koryta, którymi później spływa woda.

Leśnicy jednak odpierają zarzuty. Jak mówią, las to nie jest przydomowy ogródek, który można wysprzątać. Zyta Bałazy nadleśniczy ze Szklarskiej Poręby dodaje, że zrywka prowadzona jest w najbardziej optymalny dla lasu sposób, czyli przy wykorzystaniu koni. - Na nizinach stosuje się sprzęt mechaniczny, a górach nie da się z tego korzystać. My stare szlaki zrywkowe zabudowujemy, właśnie po to, aby powstrzymać erozję. Zyta Bałazy dodaje, że specjalne wyciągi do transportu drzew, które nie niszczą gleby, są bardzo drogie i montuje się je wyłącznie w miejscach, gdzie ze zrywką nie jest wstanie sobie poradzić nawet koń. Ujęcie wody w Górzyńcu niszczone jest systematycznie od kilku lat. Wybudowane pod koniec lat 60-tych zaopatruje w wodę część Piechowic, Sobieszowa i Cieplic, do czasu, aż snów nie spadnie bardzo duży deszcz. Ujęcie w Górzyńcu naprawiane będzie jeszcze kilka tygodni. Koszt przekroczy pół miliona złotych. Po doświadczeniach z poprzednich lat, gmina na szczęście ubezpieczyła majątek.

PRW