Beata Sawicka uniewinniona - wyrok Sądu Najwyższego
Sąd Najwyższy utrzymał wyrok uniewinniający b. posłankę PO Beatę Sawicką i burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego w głośnej sprawie korupcyjnej. Trzech sędziów SN oddaliło skargę kasacyjną prokuratury od prawomocnego wyroku uniewinniającego z 2013 r. Prokuratura chciała uchylenia tego wyroku i zwrotu sprawy do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Obrona wnosiła o oddalenie skargi. Prokuratura chciała uchylenia tego wyroku i zwrotu sprawy Sądowi Apelacyjnemu w Warszawie. Według Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu SA rażąco naruszył prawo, bezpodstawnie uznając, iż CBA zgromadziło całość materiałów sprzecznie z wymogami, oraz nie podając "przekonujących przesłanek" uniewinnienia podsądnych.
Jak mówiła w SN prok. Barbara Nowińska, SA miał obowiązek oceny całego materiału i wykazania, czemu niezasadny jest skazujący wyrok sądu I instancji z 2012 r. Według niej pisemne uzasadnienie SA nie spełnia tych wymogów, a oceny czynności operacyjno-rozpoznawczych CBA dokonał on "w oderwaniu od zebranych dowodów". Dodała, że SA pominął też niektóre niejawne akta sprawy.
Prokuratura kwestionuje też ustalenie SA by nie istniały przesłanki rozpoczęcia inwigilacji Sawickiej przez agenta CBA Tomasza Kaczmarka. - Funkcjonariusz miał prawo wykonywać te czynności" - podkreśliła prokurator. Dodała, że Sawicka "działała z własnej inicjatywy, a nie Kaczmarka.
Obrona wnosiła o oddalenie skargi. Adwokat Sawickiej Mikołaj Pietrzak mówił w SN, że wyrok SA nie ma wad, a CBA nie dochowało rzetelności. Według niego wyrok SA "powinien się ostać aby wzmocnić prawa jednostki wobec służb specjalnych". Zdaniem drugiego obrońcy mec. Jacka Dubois SA nie ocenił niektórych dowodów bo zebrano je nielegalnie. CBA nie miało prawa zaczynać inwigilacji Sawickiej - dodał.
Orzekający w sprawie sędziowie SA złożyli oświadczenia, iż zapoznali się ze wszystkimi niejawnymi aktami. Dodali, że na aktach nie było ich podpisów tylko z powodu przeoczenia. Kasacja stawia zarzut, że nie wszyscy się z nimi zapoznali, bo brak było ich podpisów w niektórych tomach. - To pracownicy kancelarii tajnej wskazują palcem, gdzie należy się podpisać; zdarza się, że nie pilnują by wpisać się w każdym tomie akt - mówił mec. Pietrzak. Inni obrońcy pytali, czemu prokuratura nie wierzy oświadczeniu trójki sędziów SA.
PAP