Niesprawne hydranty problemem strażaków

- Przy dwóch atmosferach w sieci wodociągowej, napełnienie zbiornika w wozie zajmuje około pięciu minut - mówi starszy aspirant Piotr Sikora. Bywa tak, że pomimo odpowiednio wysokiego ciśnienia, hydrant nie nadaje się do użytku. Złomiarze niszczą te urządzenia
Strażacy podczas gaszenia pożarów mają kłopoty z pobierania wody z hydrantów. Jak mówią, często się zdarza, że urządzenia są niedrożne lub mają uszkodzone korony.


Złomiarze działają
Hydranty upatrzyli sobie złomiarze i systematycznie je dewastują. - Mamy wyznaczoną brygadę, która kontroluje sieć. Jeśli jakieś urządzenia są uszkodzone, wymieniamy je na nowe. Działanie złodziei może doprowadzić do tragedii, gdy okaże się, że hydrant, do którego podłączyli się strażacy, jest niesprawny - odpowiada Stanisław Dziedzic, prezes Wodnika. - Modernizujemy sieć, żeby wszędzie zapewnić odpowiednie ciśnienie.
- Bardzo dobre sieci są między innymi przy ulicy Wolności oraz w części Zabobrza. Całą resztę trzeba co jakiś czas sprawdzać - opowiada Piotr Sikora.
Pożarnicy kilka razy w roku przeprowadzają rozpoznanie terenu, podczas którego doglądają miejsca, gdzie wóz bojowy może uzupełniać wodę.
- Zastrzeżenia przekazujemy do Wodnika - mówi kapitan Radosław Fijołek ze straży pożarnej.
Prowincja lepsza
W Zgorzelcu strażacy sprawdzają stan hydrantów wyrywkowo.
- Kiedy ujawniamy jakieś uszkodzenia, zgłaszamy je właścicielowi, Przedsiębiorstwu Wodociągów i Kanalizacji Nysa, i zazwyczaj nie ma większych problemów z ich usunięciem - mówi Dariusz Pobiedziński, komendant straży pożarnej. W jego ocenie, największe szkody powodują wandale. Na drugim miejscu wśród przyczyn złego stanu hydrantów komendant wymienia nieodpowiednią ich konserwację.
Podobnie jest w Kamiennej Górze i Lwówku Śląskim.
- Właściciel ma obowiązek dbać o jakość swojego sprzętu. W tej chwili współpraca z wodociągami układa się dobrze - stwierdza młodszy brygadier Arkadiusz Motylski ze straży pożarnej we Lwówku Śląskim.
Nietypowy problem
Lubańskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji zapewnia odpowiednie ciśnienie w sieci, ale bywa, że nie sposób odnaleźć zaznaczonego na planie hydrantu. W mieście większość z nich instalowana jest pod ziemią i podczas remontów dróg przykrywane są warstwą asfaltu.
- Wodociągi robią, co mogą, ale nie zawsze wiedzą, że podczas naprawy ulic ich własność znika pod bitumiczną masą - mówi aspirant sztabowy Bogusław Fabin.
Wynika z tego, że najgorzej w tym zestawieniu wypada stolica Karkonoszy. Liczymy, że Wodnik rozwiąże problemy zanim dojdzie do tragedii.
Ministerstwo określiło
Sposób rozmieszczania hydrantów jest określony w Rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Muszą być zainstalowane wzdłuż dróg i ulic co 150 metrów, do 15 metrów od krawędzi drogi. Cena jednego urządzenia waha się w granicach od dwóch do sześciu tysięcy złotych.

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska