Ekstremalne rozrywki w Karpaczu

Olbrzymia dmuchana kula - wynalazek dwóch nowozelandczyków, przyjechała do Karpacza. Jest jedną z atrakcji otwartego właśnie centrum sportów ekstremalnych, które powstało przy skoczni narciarskiej Orlinek


Do kuli może wejść jedna lub dwie osoby. Przygotowanie do zjazdu zorbem trwa zaledwie kilka minut. Specjalną uprzężą mocuję się we wnętrzu kuli, ustawionej na szczycie zeskoku skoczni narciarskiej i z bijącym sercem czekam na zjazd. Nie wiem, jak mój błędnik zareaguje na karkołomną jazdę z dosyć stromego zbocza. Po chwili toczę się w dół. Nie czuję żadnych nierówności, uprząż trzyma mocno, jedynie świat za podwójną warstwą plastiku wiruje coraz szybciej. Uczucie jest bardzo przyjemne. Nie wiadomo dlaczego zjazd budzi olbrzymią wesołość. Nie mogę powstrzymać śmiechu. Przejażdżka trwa kilkanaście sekund. Choć wyjściu z kuli towarzyszą lekkie zawroty głowy, mam ochotę powtórzyć zjazd co najmniej kilkakrotnie.

Więcej adrenaliny
- To zabawa dla każdego, dla dzieci i dorosłych. Jest zupełnie bezpieczna. Kula ma ponad metrowe ściany, wypełnione powietrzem, które doskonale tłumią wszelkie nierówności - tłumaczy Witold Świątek ze szkoły górskiej Quasar.
Zainteresowani większą dawką adrenaliny mogą w centrum sportów ekstremalnych wykonać skok ze skoczni na gumowej linie. Obok Orlinka jest też ścianka wspinaczkowa, cały czas rozbudowywana. Ostatecznie będzie miała 25 metrów wysokości i będzie najwyższą tego typu konstrukcją w Polsce.

Skocznia do wynajęcia
Dotychczas skocznia Orlinek była wykorzystywana przez kilkanaście dni w roku jedynie przy okazji zawodów lub treningów skoczków narciarskich. Zwykle więc obiekt stoi pusty. Urząd Miejski w Karpaczu co roku na jego utrzymanie musiał wydać ok. 40 tys. zł.
- Gdy pojawiła się firma zainteresowana wynajęciem skoczni, uznaliśmy to za dobrą propozycję. Na pewno będzie to kolejna atrakcja turystyczna miasta - mówi Ryszard Rzepczyński, zastępca burmistrza Karpacza.
Na wynajęcie obiektu musiało zgodzić się Ministerstwo Sportu, które współfinansowało modernizację skoczni kilka lat temu. Wtedy zamontowano przy niej m.in. windę, transportującą zawodników na szczyt.
Orlinek zostanie wynajęty na 20 lat. Rocznie do kasy miasta wpłynie 30 tys. zł. Gmina nie będzie też musiała martwić się o utrzymanie obiektu. Dzierżawca będzie go musiał udostępniać na zawody narciarskie zimą.

Historia Zorbingu
Pomysł na stworzenie zorba pojawił się w umysłach dwóch nowozelandzczyków. Inspiracją i motorem napędowym ich działań były szkice Leonardo de Vinci, przedstawiające ludzką postać wpisaną w okrąg. Pierwsze próby przeprowadzili z wielkimi metalowymi obręczami, niebezpiecznymi i ciężkimi. Następnym etapem były wielkie opony, jednakże nie sprawdziły się, gdyż były mało stabilne i zbyt szybko się obracały. Dopiero wielka kula z pleksiglasu, wzmocniona rusztowaniem z mocnych lin, zdała egzamin. Tak narodził się zorbing.

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska