"Siatkarze" w Karkonoszach
Warszawa ma "słoiki", czyli ludzi przyjeżdżających za pracą z walizkami pełnymi jedzenia, a Karkonosze "siatkarzy"... czyli turystów omijających szerokim łukiem restauracje i kupujących jedzenie w dyskontach spożywczych.
Jak mówi Dariusz Sawicki, właściciel pensjonatu w Karpaczu rosnąca liczba "siatkarzy" i dyskontów, to jednak problem dla górskich miejscowości, bo turyści zostawiają mniej pieniędzy w lokalnych firmach.
Starosta jeleniogórski Jacek Włodyga podkreśla jednak, że przyjazdy "siatkarzy" w góry i do innych miejscowości turystycznych to znak czasów i branża musi się po prostu do tego dostosować.
Sami turyści nie obrażają się, że są nazywani "siatkarzami". Jak mówią obiad dla trzech osób w restauracji za 150 złotych to po prostu za dużo. Za te pieniądze lepiej korzystać z innych atrakcji, albo po prostu oszczędzać i chodzić po górach.
PRW